Chmurę, która przecina księżyc oraz brzytwę, przecinającą ludzkie oko zobaczył we śnie w końcu lat 20. ubiegłego wieku. Salvador Dali miał wtedy w głowie obraz ręki pełnej mrówek. Razem napisali scenariusz, zatytułowali go "Pies andaluzyjski". W filmie nie ma psa, za to pojawiają się zestaw motywów, do których Bunuel wracał już zawsze.
Erotyczne napięcie
Kiedy w "Psie andaluzyjskim" mężczyzna dotyka piersi kobiety, jej twarz staje się twarzą trupa. Nie wiadomo dlaczego, ale chodziło o rejestrowanie tylko obrazów, które wciągają, bez układania ich w sensowną historię. Po sukcesie "Psa..." Bunuel nie chciał rezygnować z surrealizmu. W kolejnych filmach wolność opowiadania burzył poczuciem zagrożenia, powodowanym elementami absurdu albo erotycznym napięciem.
Szymona z pustyni kusi uczennica prezentującą czarne podwiązki na udach oraz kobieta, która wdrapuje się na jego cokół, żeby zaprezentować mu długość swojego języka. Historię Viridiany Bunuel napisał na podstawie swojego snu o przygodzie erotycznej z królową Hiszpanii, Wiktorią, żoną Alfonsa XIII. Marzył, by uśpić ją narkotykiem, a potem wykorzystać. W "Viridianie" królową zamienił na zakonnicę.
Niedźwiedzie, owce, psy
Pierwszym ruchomym obrazem, jaki zobaczył, była animowana świnia, wyświetlana przez jeden z pierwszych projektorów w Saragossie. Jako dziecko hodował szczura, w jego domu były też węże, myszy, jaszczurka, a w gospodarstwie baran, konie, bażanty. Bał się tylko pająków. Za to w jego filmach niepokój budzą duże zwierzęta. Szatan w "Aniele zagłady" jest tajemniczym stwórcą rozjuszonych niedźwiedzi. Z łbów martwych osłów w "Psie andaluzyjskim" wypływa słoma.
W "Viridianie" pojawia się pies, który pokonuje dziesiątki kilometrów, biegnąc przywiązany sznurkiem do wozu. Bunuel chciał skrytykować ten zwyczaj hiszpańskich chłopów, ale jednocześnie zależało mu, żeby na planie dbano o komfort zwierząt. "Na polecenie Luisa kupowałam kilo mięsa dla grających psów i w ogóle dla każdego psa, który przechodził obok", pisała we wspomnieniach siostra Bunuela, Conchita.
Ułomni święci
"Don Luis, to jest mocna rzecz. Nic nie zrozumiałem" – powiedział po premierze "Viridiany" Gustavo Alatriste, producent. Luis zdziwił się, bo cel miał prosty. Chciał zwrócić uwagę na nierówności społeczne i obłudę katolików.
Film o Szymonie, wzorowanym na postaci Słupnika, zrealizował, żeby powiedzieć, że świętych nie ma. "Jestem wychudzony, dlatego moje odchody są takie jak twoich kóz" – mówi Szymon do jednego z odwiedzających go wierzących. Stracił godność, cechy kozy ma bez przerwy, nie udaje mu się osiągnąć świętości.
Bohaterowie "Anioła zagłady" zastanawiają się, czy modlić się do Boga, czy prosić o pomoc Szatana. Jedna z umierających kobiet obiecuje: "Jeśli uda nam się przetrwać, obiecuję, że pójdę do Lourdes. I poproszę w prezencie gumową Dziewicę, taką do mycia".
Marzenie o ucieczce
Tak bardzo chciał wyjechać z rodzinnej Calandy w Aragonii, że wymyślił dla siebie zawód, którego nie można się było nauczyć w żadnej z tamtejszych szkół. Chciał być agronomem. Porzucił ten pomysł, ale wracał do opowieści o pragnieniu wydostania się z pułapki.
Bohaterowie "Anioła zagłady" nie mogą opuścić domu, do którego przyszli na przyjęcie. Bogata posiadłość staje się celą śmierci. Grupa ludzi umiera, marząc o otworzeniu drzwi. Kiedy udaje im się wydostać, wpadają w kolejną pułapkę, rytuału liturgicznego.
Pułapką jest cokół, na którym stoi Szymon pustelnik, oraz mieszkanie w "Psie andaluzyjskim", pełne dziwnych wizji.
Bunuel, emigrant przez większą część życia, zakazany w Hiszpanii przez frankistowską cenzurę od realizacji "Viridiany", kpi z marzeń o panowaniu nad losem. "Wykonajmy energiczny akt woli z zamiarem wydostania się stąd" – mówi ktoś podczas przyjęcia w "Aniele zagłady". Wykonują akt woli, ale nic się nie zmienia.
PIES ANDALUZYJSKI, VIRIDIANA, ANIOŁ ZAGŁADY, SZYMON PUSTELNIK | reżyseria: Luis Bunuel I dystrybucja: Mayfly