Bezimienny kameleon jest samotnym, niespełnionym aktorem. Jedyni przyjaciele w jego terrarium to nakręcana plastikowa rybka i bezgłowy korpus lalki Barbie. Gdy jaszczurka trafia więc przypadkowo do zwierzęcego miasteczka Piach na Dzikim Zachodzie, postanawia zmienić swoje życie. Przybiera imię Rango i udaje bezlitosnego pogromcę bandytów, co mieszkańcy przyjmują z olbrzymim entuzjazmem. Miasteczko cierpi bowiem na brak wody, którą rzekomo podkradają bandyci mieszkający w opuszczonym pueblo. A za wszystkim stoi bezlitosny burmistrz – wyraźnie stylizowany na postać, którą w "Chinatown" Romana Polańskiego grał John Huston – który ma własne, jasno określone plany co do przyszłości Piachu.
Nie jest to, jak chcieliby niektórzy krytycy, parodia spaghetti westernu, ale fantastyczny hołd złożony gatunkowi i jego twórcom, z Sergio Leone i Sergio Corbuccim na czele. Oczywiście, stawia na akcenty komediowe i szybką akcję, ale jego bohaterowie nie są ani przesadnie sympatyczni, ani bajkowo kolorowi, a Verbinski nie unika pokazywania śmierci, zdrady i przemocy. I być może ze strony reżysera był to ryzykowny eksperyment, ale niespodziewanie zakończony sukcesem.
RANGO | USA 2011 | reżyseria: Gore Verbinski | dystrybucja: UIP | czas: 107 min