W tym roku najwięcej, bo 11 nominacji do Oscara, otrzymał film "Hugo i jego wynalazek" w reżyserii Martina Scorsese. Tuż za nim z liczbą 10 nominacji uplasował się francuski, niemy film "Artysta" w reżyserii Michela Hazanaviciusa. Jednak zdaniem Tomasza Raczka liczba nominacji o niczym nie świadczy.
"Gdybym miał wybierać między +Hugo i jego wynalazkiem+, a +Artystą+, wybrałbym pewnie +Artystę+, ale zdaję sobie sprawę, że ten niemy film jest bibelotem, nostalgiczną, ale ślepą uliczką dla kinematografii. Oba filmy nie pokazują drogi, którą powinno podążać kino. Są miłe do obejrzenia, zręcznie zrobione, przypominające początki kina 100 lat temu. Amerykanin, Martin Scorsese, opowiada o tym jak kino rodziło się w Paryżu i przedstawia jego francuskiego prekursora, Georgesa Melies. Natomiast Francuz, Michel Hazanavicius zrewanżował się w +Artyście+ opowieścią o rewolucji w kinie niemym w Hollywood i swoim bohaterem uczynił postać wzorowaną na Rudolfie Valentino. Kolejne wynalazki techniczne sprawiają, że kino jest jedną z najbardziej żywotnych dziedzin sztuki nowoczesnej. O tych technicznych wynalazkach właśnie przypomniały nam te filmy" - powiedział PAP Tomasz Raczek.
Biorąc pod uwagę liczbę nagród zdobytych przed Oscarami, to właśnie "Artysta" wysuwa się na prowadzenie. Film w reżyserii Hazanaviciusa zdobył, bowiem 3 Złote Globy i 7 statuetek Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych BAFTA. Obraz Scorsese natomiast otrzymał jeden Złoty Glob i dwie statuetki BAFTA.
Film w reżyserii Alexandra Payne'a "Spadkobiercy" z główną rolą George'a Clooney'a także walczy o Oscara w kategorii najlepszy film, otrzymał on już dwa Złote Globy. "To jest prawdopodobnie najbardziej wartościowy film z punktu widzenia artystycznego. Gdybym był jurorem na festiwalu filmowym, to głosowałbym właśnie na +Spadkobierców+" - powiedział Raczek i dodał, że za najlepszy film roku uważa "Wstyd" w reżyserii Steve'a McQueena, który jednak nie otrzymał nominacji.
Wśród nominowanych do Oscara w kategorii najlepszy film znalazły się także takie obrazy, jak: "Strasznie głośno, niesamowicie blisko" reż. Stephen Daldry, "Służące" reż. Tate Taylor, "O północy w Paryżu" reż. Woody Allen, "Moneyball" reż. Bennett Miller, "Drzewo życia" reż. Terrence Malick oraz "Czas wojny" reż. Steven Spielberg.
Oprócz kategorii najlepszy film, największe emocje wzbudzają kategorie aktor pierwszoplanowy oraz pierwszoplanowa aktorka.
W kategorii aktor nominowani są: Demian Bichir za rolę w filmie "Lepsze życie", George Clooney za kreację w "Spadkobiercach", Jean Dujardin za "Artystę", Gary Goldman za rolę w "Szpiegu" oraz Brad Pitt za "Moneyball".
"Mocnym kandydatem w tej kategorii niewątpliwie jest Jean Dujardin, tym bardziej, że członkowie Akademii lubią +okrasić+ swoje wybory kimś nowym, +czarnym koniem+, który zaskoczy wszystkich. Jean Dujardin na +czarnego konia+ świetnie się nadaje" - powiedział Raczek. Francuski aktor, za rolę w "Artyście" otrzymał już Złoty Glob oraz nagrodę BAFTA.
W kategorii najlepsza pierwszoplanowa aktorka nominowane są: Glenn Close za rolę w filmie "Albert Nobbs", Viola Davis za "Służące", Meryl Streep za kreację w filmie "Żelazna dama", Rooney Mara za rolę w "Dziewczynie z tatuażem" oraz Michelle Williams za "Mój tydzień z Marilyn".
Podczas gali Złotych Globów statuetki powędrowały do Michelle Williams za najlepszą aktorkę w komedii lub musicalu oraz do Meryl Streep w kategorii najlepsza aktorka w dramacie. Tym razem artystki walczą w jednej kategorii.
"Meryl Streep prezentuje mistrzowski warsztat. Na +Żelazną damę+ można chodzić, by uczyć się, na czym polega wielkie aktorstwo filmowe. Jest absolutnie doskonała. Na jej tle, Michelle Williams, która prezentuje delikatniejsze, intuicyjne aktorstwo, może się jednak okazać także interesującą propozycją" - ocenił Tomasz Raczek.
Najważniejszą kategorią dla Polaków jest najlepszy film nieanglojęzyczny. Nominację w tej kategorii otrzymał, bowiem film Agnieszki Holland "W ciemności". Razem z polskim filmem o Oscara walczą: irańskie "Rozstanie" w reżyserii Asghara Farhadiego, izraelski "Footnote" (reż. Joseph Cedar), belgijski "Bullhead" (reż. Michael R. Roskam) oraz kanadyjski "Monsieur Lazhar" (reż. Philippe Falardeau).
"Bardzo bym chciał, żeby film Agnieszki Holland otrzymał Oscara. Uważam, że to nie jest wykluczone. Mówi się, że +W ciemności+ ma silnego konkurenta, w postaci irańskiego +Rozstania+. To jest faktycznie bardzo dobry film, doceniany na świecie. Jednak w Hollywood, to nie musi być decydujący argument. Często film doceniany na światowych festiwalach w Ameryce przyjmowany jest chłodniej. Temat Holocaustu, który porusza film +W ciemności+ w USA jest nadal żywy i wywołuje naprawdę silne emocje, znacznie większe niż u nas. Dlatego myślę, że może zwrócić na siebie uwagę w Stanach" - powiedział Tomasz Raczek.
Zdaniem Tomasza Raczka, nie tylko wartość artystyczna filmu ma znaczenie przy głosowaniu. "Zainteresowanie amerykańskiej Akademii Filmowej nie zawsze spowodowane jest tylko wartością filmów, bądź kreacją, ale także naciskami lobbystów, działaniami marketingowymi, a wreszcie modą środowiskową. Możemy przyglądać się nominacjom i starać się przewidywać, które z filmów mogły uzyskać najwięcej głosów członków Akademii, jednak trzeba pamiętać, że na te głosy wpływają różne przesłanki, nie tylko wartość filmu" - powiedział PAP Raczek. Dodał także, że liczy na zaskoczenie podczas gali.
"Liczę na niespodzianki. Życzyłbym sobie, żeby Meryl Streep otrzymała Oscara, ponieważ obiecała, że w przemowie dziękczynnej odniesie się do wszystkich swoich nominacji, nieuwieńczonych przyznaniem Oscara. Znając jakość poczucia humoru Streep i jej inteligencję, można spodziewać się niezłego show" - powiedział Raczek.
84. ceremonia przyznania Oscarów odbędzie się 26 lutego w Hollywood.(PAP)