"Spektakl poświęcony jest postaci noblisty Boba Dylana i jego twórczości. Oprócz piosenek pojawią się w nim jego teksty beletrystyczne z książek +Tarantula+ czy +Kroniki, tom 1+. Z tych tekstów spróbowaliśmy ułożyć opowieść o przyjeździe Dylana na początku lat 60. do Nowego Jorku. Trafił tam, jak każdy muzyk, po to, by zrobić karierę, ale także dlatego, że jego idol młodości, którym był absolutnie zachwycony, Woody Guthrie - wędrowny muzyk, śpiewający często za jedzenie czy nocleg - znalazł się z szpitalu psychiatrycznym" - wyjaśnił autor scenariusza i reżyser przedstawienia Wojciech Kościelniak.

Reklama

Dylan, który odwiedzał swojego idola w tej placówce, napisał dla niego jedną ze swoich pierwszych piosenek "Piosenkę dla Woody'ego". Usłyszał ją potem John Hammond z wytwórni Columbia Records i ujęty siłą utworu, zaprosił autora do studia nagraniowego, co zapoczątkowało karierę przyszłego noblisty.

"To według mnie piękna historia, która mówi o tym, że oddając hołd swojemu idolowi, możemy zajść dużo wyżej niż patrząc tylko w głąb siebie. Wydaje mi się, że to ważne obecnie, gdy każdy w wyścigu po sławę, karierę i pieniądze głównie promuje siebie. W przypadku Dylana było inaczej" - dodał Kościelniak.

Sen Dylana

Wybierając teksty do spektaklu "115 sen Boba Dylana", reżyser starał się stworzyć występującym w nim studentom jak najlepsze możliwości do zaprezentowania warsztatu aktorskiego i nabytych w trakcie studiów umiejętności.

Reklama

"Bob Dylan był antysystemowcem, nienawidził trzyminutowych piosenek; pisał je bardzo długie i takie też usłyszymy. W nich jest jakaś magia, fajnie poddają się teatrowi, dzięki temu, że nie próbują +załatwić wszystkiego łatwo i przyjemnie i szybko zawinąć do portu+, jak on sam to mówił" - zaznaczył reżyser.

Kościelniak uważa, że twórczość Dylana - nawet u starszego pokolenia - nadal pozostaje w Polsce mało znana. Tłumaczenia jego tekstów autorstwa Filipa Łobodzińskiego nie zostały dostatecznie spopularyzowane, zaś wykonywane w oryginale przez autora "są długie, monotonne, na jedną nutę, niewyraźnie zaśpiewane" i tylko osoby bardzo dobrze znające angielski są w stanie dostrzec ich wartość.

Reklama

Specjalnie na potrzeby spektaklu dyplomowego przygotowano nowe, uwspółcześnione aranżacje piosenek Dylana. "To zresztą zgodne z wytycznymi Dylana, który w swoich wspomnieniach napisał, że jeśli ktoś bierze jego piosenkę, to lepiej, by zrobił ją po swojemu a nie kopiował wykonanie autora. Uszanowaliśmy to, co dylanowskie, ale staraliśmy się też dodać coś od siebie" - podkreślił reżyser.

Kilkanaście piosenek to głównie solowe popisy młodych aktorów, których wokalnie przygotowała Julia Chmielnik. Towarzyszyć będzie im zespół muzyczny pod kierownictwem Marcina Powalskiego.

"To spektakl muzyczny, ale nie musicalowy. Jesteśmy dość mocno muzycznym rokiem, bo niektórzy z nas przed studiami ukończyli szkoły o takim kierunku. Praca była ciężka w porównaniu do poprzednich dyplomów, ale mamy nadzieję, że efekt będzie na tyle zadowalający, że to się opłaci" - powiedział Hubert Sycz, który w przedstawieniu zaśpiewa piosenkę "Hurricane" w przekładzie Filipa Łobodzińskiego.

Premiera dyplomu studentów Wydziału Aktorskiego Szkoły Filmowej w Łodzi z rocznika 2021/2022 odbędzie się 13 kwietnia w Teatrze Studyjnym.