Francuzi stracili wiarę w sensowność zaangażowania politycznego i zapowiada się wyjątkowo wysoka absencja. Mnie to bardzo niepokoi – mówi Gość Radia ZET Agnieszka Holland. Reżyserka dodaje, że Francuzi oczywiście są proukraińscy, są za pomocą dla uchodźców, ale najbardziej niepokoi ich teraz poczucie bezpieczeństwa i portfele. - Bomby mogą lecieć i u nas. Francuzi nie chcą stracić na tej wojnie - zaznacza. Le Pen, która była osobą nie do przyjęcia dla bardzo wielu Francuzów, zbanalizowała się. Używając - podobnej do Orbana - demagogicznej propagandy, wykorzystała te nastroje pewnego lęku, brak zaufania do rządzących, do tego, by piąć się w sondażach - komentuje.

Reklama

Gość Radia ZET ocenia, że ew. wygrana Marine Le Pen jest bardzo niebezpieczna dla całej Europy, ale również dla Polski. Wtedy putinowska Europa zyska niebywałego sojusznika, a NATO straci jednego z najważniejszych członków - alarmuje. To, że Francuzi nie zdają sobie sprawy z tego, co to znaczy wybrać na prezydentkę sojusznika Putina - jeszcze mogę jakoś zrozumieć. Ale to, że popierają ją władze Polski – to dość aberracyjne i bardzo niebezpieczne – ocenia Holland.

"Macron podpadł mnóstwem rzeczy"

Pytana przez Beatę Lubecką o to, czym podpadł Emmanuel Macron, Agnieszka Holland odpowiada, że „mnóstwem rzeczy”, ponieważ popełnił szereg błędów. - Ale wydaje mi się, że zrobił dużo dobrych rzeczy i nie jest to najgorszy prezydent - zaznacza. Rozmowy Macron-Putin? Zdaniem reżyserki, nie oznaczają one, że obecny prezydent Francji jest sojusznikiem prezydenta Rosji. - Próbuje wybadać, zorientować się, mieć minimalny wpływ na to, by było wiadomo co się dzieje i czy można dojść do czegoś przy pomocy działań dyplomatycznych - uważa Gość Radia ZET. Agnieszka Holland zaznacza, że Emmanuelowi Macronowi można wiele zarzucić, ale nie to, że jest głupcem. Doskonale zdaje sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji – mówi polska reżyserka i scenarzystka, która mieszka we Francji. Nie jesteśmy w stanie wojny z Putinem - ani Polska, ani Francja - w związku z tym wykorzystuje się jakieś kanały, by próbować wybadać i wpłynąć. Tak robiło się zawsze. Ukraińcy również rozmawiają z władzami Rosji – przypomina Holland. Jej zdaniem problemem nie jest to, że Macron rozmawia z Putinem. Problemem jest to, że jeśli wygra Le Pen, popierana przez polski rząd, to na czele jednego z największych krajów UE (w osi obrony Ukrainy i Polski) stoi bezpośrednia sojuszniczka Putina, która ogłasza, że wyjdzie z NATO - mówi reżyserka.

Reklama

"Michałkow jest od dawna putinowską onucą"

Reklama

Reżyser i prezydent Europejskiej Akademii Filmowej, pytana była w Radiu Zet o bojkot kultury rosyjskiej. Ja jestem za bojkotem i spędziłam dość dużo czasu, aby przekonać członków zarządu Europejskiej Akademii Filmowej, by podpisali się pod prośbą Ukraińskiej Akademii Filmowej, aby bojkotować wszystkie produkcje twórców aktualnie tworzących w Rosji i żeby nie pokazywać ich dzieł i nie promować na festiwalach czy konkursach (…), żeby zwrócić się z prośbą do środowisk kulturalnych w Europie, by zawiesić koprodukcje, zerwać wszelkie kontakty, a przynajmniej te oficjalne - powiedziała.

Jak jednak zauważyła, wśród rosyjskich twórców filmowych jest kilkoro, którzy są bardzo antyputinowscy, są to też ludzie odważni i poprzez swoje dzieła i swoje działania, tacy jak Aleksander Sokurow czy Kiriłł Sieriebriennikow. Na uwagę, że są też twórcy tacy jak Nikita Michałkow, odparła że Michałkow jest putinowską onucą już od dawna, wielkorusem i nacjonalistą. Ale ja mówię o tych, którzy są odwrotnością Nikity Michałkowa i jego nieprzyjaciółmi więc mówię, że nie zrywam z nimi stosunków osobistych, bo są to ludzie, których twórczość i zachowanie cenię - wyjaśniła. Tym niemniej oficjalny bojkot powinien być w moim przekonaniu całkowity - dodała.

Udało mi się przekonać zarząd (Europejskej Akademii Filmowej - PAP) i podjęliśmy taką decyzję. Wszystkich członków Akademii nie uda się przekonać, bo tutaj są bardzo podzielone opinie - poinformowała. Jak wyjaśniła, w Akademii uważa się, że kultura jest mostem nawet w najgorszych czasach, i że nie jej powinien dotyczyć bojkot, tylko, że bojkot powinien dotyczyć twórców czy dzieł, które reprezentują tę obecną, rosyjską politykę i ideologię.

Natomiast uważam, że cancel culture - zanegowanie całkowite i wyrzucenie z dziedzictwa kultury światowej wielkich dzieł rosyjskiej kultury, tutaj się wzdragam przed tym, bo nie ma to racjonalnego ani skutecznościowego wyłtumaczenia i może doprowadzić do nakręcenia spirali ślepego nacjonalizmu, co byłoby naprawdę wielkim zwycięstwem Putina - oceniła