Dawno żaden dokument nie zrobił takiej burzy, jak „Leaving Neverland”. Film produkcji HBO ma nie pozostawiać złudzeń co do tego, czy piosenkarz molestował chłopców. Jest traktowany jako jawne oskarżenie i nazwanie Michaela Jacksona pedofilem, mimo że – co warto przypomnieć – nigdy nie zapadł żaden wyrok skazujący gwiazdora muzyki pop za tego rodzaju czyny.

Reklama

W mediach trwa swoista przepychanka i próba sił. Z jednej strony część rozgłośni radiowych zapowiada bojkot nagrań Jacksona (wczoraj informowaliśmy, że jako pierwsze zrobiło to słynne BBC Radio2).

Prawnicy Jacksona starają się minimalizować wydźwięk filmu. Oliwy do ognia dolali tylko pozwaniem HBO na 100 milionów dolarów. Przypomnijmy: w procesie nie chodzi jednak o to, że twórcy filmu naruszyli dobra osobiste lub opublikowali nieprawdę. Kwota ma być odszkodowaniem za zerwanie kontraktu z lat 90tych, na mocy którego stacja zobowiązała się do tego, że nigdy piosenkarza atakować nie będzie.

Wczoraj ogłoszono, że do internetu trafią dwa pełne koncerty Michaela Jacksona. "Live in Bucharest (The Dangerous Tour)" z 1992 roku oraz "Live at Wembley Stadium" mają być dostępne za darmo. Baczni obserwatorzy zwrócili uwagę, że łączna długość koncertów ma być taka sama, jak dokumentu „Leaving Neverland”. Ich data premiery też – jak zauważają obserwatorzy – jest nieprzypadkowa.

W Polsce dokument „Leaving Neverland” będzie dostępny od czwartku w serwisie HBO GO. W kwietniu pokazany będzie też w kanałach telewizyjnych stacji.

Trwa ładowanie wpisu