Film "Paszporty Paragwaju" opowiada o działalności tzw. grupy berneńskiej, czyli nielegalnej polsko-żydowskiej struktury zajmującej się masowym fałszowaniem dokumentów dla ratowania Żydów podczas II wojny światowej, głównie w i po okresie tzw. Akcji Reinhardt, której celem była zagłada ludności żydowskiej.
Sprawę jako pierwszy nagłośnił "Dziennik Gazeta Prawna".
W skład grupy berneńskiej wchodzili dyplomaci żydowskiego i polskiego pochodzenia, m.in. konsul Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie w latach 1939-45 Konstanty Rokicki, ambasador Aleksander Ładoś, jego zastępca Stefan Ryniewicz i dyplomata Juliusz Kuehl. Należeli do niej także poseł na Sejm II RP Abraham Silberschein oraz przedstawiciel organizacji żydowskich Chaim Eiss.
Paszporty krajów latynoskich, głównie Paragwaju, Salwadoru, Hondurasu, Boliwii, Peru i Haiti, chroniły swoich posiadaczy w gettach przed wywózką do niemieckich obozów zagłady. Ich właścicieli kierowano do obozów dla internowanych, gdzie pewna część z nich doczekała końca wojny.
Jak poinformował Kaczmarek w Polskim Radiu 24, w filmie występują dyplomaci, którzy "bardzo przysłużyli się do sprawy odnalezienia dokumentów i zrekonstruowania tych wszystkich działań". - Występuje również strona żydowska, czyli konsul honorowy Polski w Szwajcarii pan Markus Blechner, który spowodował przywiezienie do Szwajcarii archiwum rabina Eissa - a to jest archiwum, które dokumentuje te działania od strony formalnej. Jedną z osób istotnych był radca Rokicki działający w placówce polskiej w Bernie, który osobiście, własnoręcznie wypełniał te autentyczne, legalne paszporty, nielegalnie wystawione - powiedział.
Jak dodał, twórcy filmu trafili na "ciekawy trop" wskazujący, że "pierwszym paszportem wykorzystanym do wyciągnięcia Żydów spod okupacji - i to nie niemieckiej, tylko sowieckiej - były działania w 1939 r. polskiej dwójki ze Lwowa". - Jeżeli to nam się potwierdzi, to może się okazać, że cały ten mechanizm jeszcze inaczej wyglądał. Dlatego myślę, że badania historyczne powinny trwać, bo prawem filmu jest to, żeby nie zastępował on historii tylko żeby wskazywał, w którym kierunku można podążać - podkreślił.
Reżyser zapowiedział także, że "Paszporty Paragwaju" będzie można obejrzeć na publicznych pokazach.