Sir Christopher Lee (rocznik 1922) zagrał w prawie trzystu filmach, ustanawiając tym samym światowy rekord Guinnesa. I choć to role w horrorach (z Draculą w filmie z 1970 roku na czele) przyniosły mu sławę, mawiał: – Tylko nie nazywajcie mnie legendą horroru.
Gwiazdora wytwórni Hammer horrory filmowe go nie przerażały, bowiem – jak mówił – w życiu przeżył jeden prawdziwy, w trakcie drugiej wojny światowej. Christopher Lee służył wówczas w brytyjskim wywiadzie. Jego kuzynem był zresztą Ian Flemming, autor książek o Jamesie Bondzie. Po latach Lee zagrał zresztą w ekranizacji jednej z powieści "Człowiek ze złotym pistoletem".
Syn pułkownika i hrabiny (która słynęła jako edwardiańska piękność) na ekranie był łotrem Scaramagą w "Człowieku ze złotym pistoletem", w "Trzech muszkieterach" spiskował jako Rochefort. Był Sherlockiem Holmesem i ulubieńcem Tima Burtona. W 2005 roku w amerykańskiej produkcji "Jan Paweł II" został obsadzony w roli kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ale w sercach kinomanów pozostanie czarodziejem Sarumanem Białym z trylogii "Władca pierścieni" i hrabią Dooku z "Gwiezdnych wojen: Ataku Klonów".
Ostatnią rolę zagrał w komedii "Angels in Notthing Hill", ale jej premiery już nie doczekał. Sir Christopher Lee zmarł 7 czerwca 2015 roku w jednym z londyńskich szpitali. Rodzina przekazała tę wiadomość mediom dopiero cztery dni później.
Odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego (nadano mu też tytuł szlachecki) aktor był miłośnikiem opery i nawet próbował swoich sił jako śpiewak. W 1990 roku wydał płytę z ariami, zaś w 2010... album metalowy "Charlemagne".
Sir Christopher Lee przez 50 lat był mężem Birgit Kroencke. Jak podaje "The Guardian" to właśnie ona zażyczyła sobie, aby informacja o śmierci wielkiego aktora została podana kilka dni później.