Wiosna, lato, jesień, zima, wciąż to samo pytanie: dlaczego Isabelle się prostytuuje? Żadnej racjonalnej odpowiedzi nie będzie. W ogóle odpowiedzi François Ozona – czy to z winy naprędce pisanego scenariusza, czy też z założenia stylistycznego – wypadają blado i niemądrze. Prostytucję tłumaczy się na przykład seksualną przygodą dziewczyny na wakacjach albo nieudanym pożyciem małżeńskim jej rodziców. Ozon albo taktycznie bawi się tego rodzaju uproszczeniami, albo wydaje się kompletnie bezradny wobec tematu. Prawdę mówiąc, podoba mi się ów narracyjny paradoks wpisany w subtelną tkankę "Młodej i pięknej". Film na brudno czy rafinada wyższego rzędu?
A chociaż prawdopodobnie François Ozon najlepsze filmy ma już za sobą, a ekstaza krytyków towarzysząca jego pierwszym tytułom to czas przeszły dokonany, niezmiernie pracowity reżyser ciągle dryfuje w okolicach pierwszej ligi francuskiego kina. "Młoda i piękna" nie jest na pewno szczególnie ważnym osiągnięciem w dorobku twórcy "Ośmiu kobiet", ale wstydu mu nie przynosi. Film byłby jednak dużo ciekawszy, gdyby nie reżyserskie uniki – Isabelle ląduje w luksusowych apartamentach, spotyka się z samymi przystojniakami (lub kobietami), sceny seksu mają paryski szyk. Ozon portretuje bezproblemowe życie, sugerując, że jakiś problem tam chyba istnieje, ale jak ognia obawia się posądzeń o moralizowanie, ucieka przed tezą.
MŁODA I PIĘKNA | reżyseria: François Ozon | dystrybucja: Kino Świat