Zagrał pan w serialu "Paradoks". Czy seriale są obecnie wartościowsze?
Bogusław Linda: Na świecie seriale stają się tym, czym w latach siedemdziesiątych były filmy fabularne. W realizowanych przez amerykańskie sieci kablowe serialach, takich jak "Breaking Bad", postaci wykreowane przez scenarzystów są fantastycznie rozpisane od strony psychologicznej. To produkcje ambitne i niekonwencjonalne. W filmach coraz większą rolę odgrywa natomiast technologia cyfrowa. To widowiska dla dzieci. Nie zapominajmy, że istnieją też seriale brazylijskie, w których przodujemy. Jesteśmy drugą Brazylią.
HBO Polska chce zrobić z wielkim rozmachem serial o Jagiellonach, ale podobno brakuje dobrego scenariusza.
Bo problem faktycznie polega na tym, że nie mamy dobrych scenarzystów. To nasza bolączka. Wynika to z finansów, ponieważ nikt godziwie za nie nie płaci.
Wie pan, że "Szamanka", w której pan zagrał, to ulubiony film koreańskiego filmowca Kim Ki Duka i dzieło kultowe w niektórych azjatyckich krajach?
To dla niego dobre miejsce.
Jak podchodzi pan do tego filmu?
Andrzej Żuławski jest wielkim artystą. I to niezależnie od tego, co sądzi o Polsce, o mnie i o mojej partnerce. Nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Docenia pan ten film?
Zagranie w nim zbyt dużo mnie kosztowało, żebym go w jakikolwiek sposób cenił.
Fakt, że dużo to pana kosztowało, to dobrze czy źle?
Normalne, jak to z Żuławskim. To człowiek lekko chory.