Jak donosi także "Gazeta Wyborcza" jeszcze do niedawna polskie tytuły wydawano także na DVD w serii "Legendy ekranu".
Okazuje się, że wciąż obowiązują polsko-radzieckie umowy zakładające wymianę filmów, bo nie określono w nich terminu wygaśnięcia zobowiązań. W efekcie państwowe firma Roskino, które jest spadkobiercą firmy Soweksportfilm - to ono wymieniała się filmami z Filmem Polskim od 1963 roku - nie płaci ani polskim studiom, ani Filmotece Narodowej.
Polski Instytut Sztuki Filmowej, który ma z kolei prawa do ponad 1 tys. radzieckich filmów, jednak nimi nie handluje. Powód: nie może prowadzić działalności gospodarczej.
Rzadko korzysta także z prawa do udzielania licencji np. organizatorom festiwali, bo ci się do niego nie zgłaszają. Polskie firmy z reguły nie wiedzą o takiej możliwości, a w efekcie za prawa do rosyjskiej klasyki płacą np. w Mosfilmie.
Głosu w tej sprawie rząd - jak do tej porty - nie zabrał.