Podczas wykładu z okazji otwarcia nowego budynku Uniwersytetu Południowej Kalifornii obaj panowie przedstawili swoje wizje na temat przyszłości branży filmowej. – Obecnie studia filmowe wolą wydać 250 milionów na jeden film, żeby zgarnąć kupę szmalu, niż nakręcić za te pieniądze wiele tańszych, naprawdę interesujących, osobistych projektów, które niestety mogą zginąć w natłoku innych produkcji – tłumaczy Spielberg. – Wytwórnie boją się ryzyka. Uważam, że pewnego dnia dojdzie do krachu spowodowanego totalną porażką finansową trzech, czterech, może nawet sześciu takich megaprodukcji. To być może odwróci obecny schemat. Zdradzę wam, że mój dramat "Lincoln" o mało nie skończył jako film telewizyjny HBO.
Według Stevena Spielberga przyszłość Hollywood rysuje się w ciemnych barwach.
Reklama
Reklama
Reklama