- Śmiał się Pan na "Pokłosiu", ja płakałem. Może dlatego, że mniejsze mam poczucie humoru, może dlatego, że rozpoznałem w filmie Pasikowskiego wiele znanych mi, dramatycznych historii, o których ciągle nie mogę myśleć spokojnie - pisze były działacz KOR, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego w odpowiedzi na tekst "O tym jak śmiałem się na 'Pokłosiu'", opublikowany w "Rzeczpospolitej".

Reklama

Wujec argumentuje, że w Polsce jest wielu młodych ludzi poruszonych bolesną, polską historią. - Sami z własnej woli robią to, co Pan szyderczo nazwał "namiętnym kolekcjonowaniem żydowskich nagrobków" - pisze w liście do Zdorta. Wujec przywołuje przykład fotografa Łukasza Baksika, autora wystawy "Macewy codziennego użytku". Jak pisze Wujec, Baksik pokazuje wszechstronne współczesne użycie macew. Autor znajdował je na utwardzonych drogach, chodnikach, jako żarna, koła szlifierskie, w ubikacjach, na ambonie strzelniczej, w oborze

- Podobnie jak młody rolnik, grany przez Stuhra, nie uważa , że tam jest ich miejsce, i że można koło tego przechodzić spokojnie.(...) Twierdzi Pan, że Pasikowski "nakręcił film, który każdemu mieszkańcowi Polski musi wydać się groteskowo nieprawdziwy". Mieszkam w Polsce,

pochodzę z chłopskiej rodziny, znam dobrze wieś, nic mi się w tym filmie nie wydaje groteskowe. Można dyskutować, czy zakończenie filmu sceną ukrzyżowania było potrzebne, myślę, że dla reżysera było to symboliczne podsumowanie, przedstawienie chrześcijaństwa mieszkańców . Proszę pomyśleć, czy ten film nie ujawnia czasem nie tylko strachu mieszkańców wsi i ich głęboko tajonej winy, ale także podobnych naszych postaw współczesnych, niechęci do zmierzenia się z tym co było złe w naszej historii, braku naszej elementarnej wrażliwości, która nakazuje być z mordowanymi i prześladowanymi. Proszę pomyśleć czy ataki na Macieja Stuhra nie przypominają Panu ataków mieszkańców wsi na ich sąsiada, rolnika, który zburzył zmowę milczenia
- czytamy w liście Wujca.