Daniel Craig nie tylko wskrzesił komercyjnego ducha filmów o Jamesie Bondzie, ale stał się też najlepiej opłacanym aktorem serii. Brytyjczyk za udział w dwóch kolejnych częściach sagi otrzyma aż 49 milionów dolarów. Dla porównania, Sean Connery, uznany powszechnie za najlepszego agenta 007 wszech czasów otrzymywał w szczytowym okresie popularności odpowiednik dzisiejszych 5 milionów dolarów.

Reklama

Lukratywnym kontraktem producenci sagi o przygodach agenta w służbie Jej Królewskiej Mości skusili aktora, by pozostał przy roli, mimo jego wcześniejszych zapowiedzi o wycofaniu się z kina akcji. W kuluarach Hollywood mówi się, że groźba rezygnacji z kręcenia dalszych części przygód Jamesa Bonda była zwyczajową sztuczką negocjacyjną. Daniel Craig z każdym kolejnym filmem otrzymywał coraz większe wynagrodzenie – jego debiut w roli w "Casino Royale" kosztował studio filmowe 3 mln dolarów, za "Quatnum Of Solace" dostał 7 mln dolarów, a za najnowszy "Skyfall" aż 17 mln dolarów. Sukces kasowy i artystyczny 23. części serii przekonał producentów, że Daniel Craig jest nieodzownym elementem powodzenia kolejnych filmów i zdecydowali się na hojne wynagrodzenie.

"Skyfall" już pobił rekord frekwencyjny spośród wszystkich bondowskich produkcji, przyciągając do kin miliony widzów na całym świecie i zarabiając przeszło 700 mln dolarów. Sam film zyskał powszechne uznanie krytyków i wymieniany jest jako poważny kandydat do Oscara.