"Sanctuary" to opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca i siebie po stracie bliskiej osoby i próbie wglądu w życie, które minęło. Obraz debiutującej reżyserki Norah McGettigan w sposób malowniczy i metaforyczny ukazuje trudne relacje międzyludzkie, ich rozpad i próbę odnalezienia na nowo.

Reklama

Głównym bohaterem jest Jan (w tej roli Jan Frycz) ceniony chirurg plastyczny, który wydawałoby się ma wszystko: żonę, córkę i duży dom z ogrodem. Po latach rezygnuje jednak z wykonywania zawodu, odsuwa się od rodziny, a na przyrodę patrzy już tylko z okna swojego pokoju. Pewnego dnia, po powrocie z podróży na wycieraczce znajduje trzydniową prasę, a w ogrodzie ciało żony. To zdarzenie uruchamia lawinę skrywanych dotąd emocji. Powracają wspomnienia, a w jego życiu znowu pojawia się dorosła córka Nadia, w rolę, której wcieliła się debiutująca na dużym ekranie Agnieszka Żulewska. Pod pretekstem podróży służbowej Jan ucieka od córki po raz kolejny i wyjeżdża do Irlandii. Nie przypuszcza, że z daleka od domu odżyją uczucia, które od lat skutecznie odsuwał na bok. Przyczynia się do tego nowopoznana kobieta Maire (Anne-Marie Duff).

– Pamiętam, że kiedy mój wujek stracił żonę, zapytał mamę, jak czyści się piekarnik. Ku jego dużemu zdziwieniu, piekarnik okazał się "samoczyszczący". To wspomnienie stało się moim punktem wyjścia. Chciałam uchwycić uczucie utraty kogoś bliskiego, które przejawia się w najbardziej trywialnych elementach codzienności – mówi Norah McGettigan.– Tak narodził się pomysł bohatera mojego filmu – owdowiałego mężczyznę, który nagle zostaje sam w pustym domu. Później pojawiła się myśl, że musi być w nim nie tylko uczucie żalu, ale też winy. Był niewiernym mężem i zimnym nieczułym ojcem. Chciałam zmierzyć się z trudnym zadaniem, spowodować, żeby widz zrozumiał i odczuł cierpienie kogoś, kto nie budzi sympatii.

Reżyserka podejmuje w filmie temat bardzo trudnej relacji pomiędzy ojcem i córką, którzy tak naprawdę poznają się i szukają nawzajem dopiero po śmierci najbliższej im osoby. Zostają zostawieni sami sobie i w obliczu trudnej sytuacji próbują odbudować swoją więź. – Jest to rodzaj bardzo kruchej relacji, która tak naprawdę dopiero się rodzi. Ojciec i córka zbliżają się do siebie po bardzo długim czasie i wielkim rozłamie ich relacji. To jest bardzo trudne, bardzo powolne i bardzo kruchutkie. To relacje, które nie są wypowiedziane w sposób jasny, pewny. Błądzą, są niedopowiedziane, pozostają w metaforach – mówi Agnieszka Żulewska.

"Sanctuary" jest koprodukcją irlandzko – polską. Irlandzkim producentem jest firma Venom, natomiast koproducentem ze strony polskiej jest Wajda Studio.