Dziesięć dni, dziewięć sal kinowych, dwieście filmów, z których zdecydowana większość to polskie i międzynarodowe premiery. WFF to nie tylko święto kinomanów – to także coroczny ból głowy, spowodowany próbą wybrania jak największej liczby filmów, które trzeba zobaczyć. Podpowiadamy, na co z pewnością warto się wybrać.

Reklama

Po polsku
Na festiwalu będzie można zobaczyć kilka długo oczekiwanych produkcji. Imprezę otworzy światowa premiera najnowszego filmu Andrzeja Jakimowskiego "Imagine", międzynarodowa koprodukcja, której akcja toczy się w lizbońskim ośrodku dla niewidomych. Do klinki przyjeżdża nowy instruktor, którego niekonwencjonalne metody pozwalają pacjentom lepiej oswoić się z rzeczywistością. W rolach głównych Edward Hogg i Alexandra Maria Lara.
Wydarzeniem będzie z pewnością pokaz "Pokłosia" Władysława Pasikowskiego. Reżyser od wielu lat starał się o realizację filmu inspirowanego tragedią Żydów w Jedwabnem, ukończył go dosłownie na chwilę przed tegorocznym festiwalem w Gdyni, gdzie zdobył nagrodę dziennikarzy. Główną rolę zagrał Maciej Stuhr.
Po kilku latach przerwy swój nowy film zaprezentuje Sławomir Fabicki (kiedyś nominowany do Oscara za "Męską sprawę"). "Miłość" to historia pary, której stabilne życie zostanie poddane poważnej próbie. Warto wybrać się choćby dla Marcina Dorocińskiego – ostatnie kilka lat to w dorobku tego aktora wyłącznie wybitne role.
Wreszcie debiut reżyserski Marii Sadowskiej "Dzień kobiet", społeczny dramat odsłaniający kulisy pracy w sieciach handlowych – temat zdaje się mocno interwencyjny, ale też niosący ze sobą spory dramatyczny potencjał.



Odrobina Hollywood
Wiadomo, na WFF nie powinni wybierać się widzowie, którzy w kinie szukają wyłącznie rozrywki. Ale jeśli szukacie hollywoodzkich gwiazd, to i tu można je zobaczyć – na szczęście w ambitniejszych produkcjach. Jake Gyllenhaal gra jedną z głównych ról w dramacie Davida Ayera "Koniec zmiany", opowieści o policjantach toczących walkę na śmierć i życie z narkotykowym kartelem. Christian Bale wystąpił zaś w chińskim filmie Zhanga Yimou "Kwiaty wojny" o japońskiej inwazji na Nankin w 1937 roku. William H. Macy i Helen Hunt pojawią się w niezależnym komediodramacie Bena Lewina "The Sessions", którego bohaterem jest sparaliżowany mężczyzna marzący o inicjacji seksualnej. Zastęp gwiazd z Dannym DeVito, Carlą Gugino oraz Rosario Dawson na czele wystąpił natomiast w "Hotel Noir" Sebastiana Guttiereza, przewrotnym hołdzie złożonym czarnym kryminałom z lat 40. i 50.

Im dziwniej, tym lepiej
Festiwal jest także gratką dla poszukiwaczy dziwnych, nietypowych i egzotycznych filmów. I każdy, kto w kinie chce odnaleźć coś nowego, powinien być usatysfakcjonowany. Tylko jak wybrać? Ja stawiam przede wszystkim na czarną komedię Javiera Rebollo "Martwy i szczęśliwy", której bohater przekonany, że zostało mu parę dni życia, rozpoczyna szaloną wędrówkę przez Argentynę. Obiecująco zapowiada się też "Królewna Śnieżka" Pabla Bergera, klasyczna baśń opowiedziana na nowo, tyle że w hiszpańskich realiach i żeby było ciekawiej, wystylizowana na american gothic: jeśli potraficie wyobrazić sobie połączenie "Dziwolągów" z kinem gangsterskim, to chyba będziecie blisko. W kategorii zachwycających dziwactw powinna sprawdzić się także animacja (dla dorosłych) "Padak" Lee Dae-hee – jej bohaterką jest makrela, czekająca w restauracyjnym akwarium na swoje przeznaczenie. I wreszcie dziwak sprawdzony, czyli Takashi Miike – tym razem z brawurową adaptację gry komputerowej "Ace Attorney".

Dokumentalne szaleństwo
Bogactwo filmów dokumentalnych może wielbicieli gatunku przyprawić o zawrót głowy. Z czystym sumieniem można polecić "Samsarę" Rona Frickego, zachwycającą wizualnie wędrówkę przez świat utrzymaną nieco w stylistyce filmów Godfreya Reggio. Z pewnością nie zawiedzie także Janusz Mrozowski z ostatnią częścią więziennej trylogii "Bad Boy – cela dla niebezpiecznych". Swoją widownię zbierze także Morgan Spurlock, twórca głośnego "Super Size Me", tym razem zastanawiający się, czym w dzisiejszych czasach jest "Męskość". Kontrowersje wzbudzi "Fuck for Forest" Michała Marczaka o grupie ekologów, którzy swoją działalność finansują, sprzedając własnej produkcji pornografię. Poza tym warto zwrócić uwagę na "Stoiczkowa", portret najwybitniejszego piłkarza w historii Bułgarii, "Ping-pong", czyli opowieść o przygotowaniach do mistrzostw świata w tenisie stołowym w kategorii 80+, będą też ciekawe dokumenty muzyczne, których tytuły mówią same za siebie: "Mongolski rap" oraz "Punk w Afryce".

Mistrzowie
Na sam koniec krótko o twórcach, których filmy zawsze warto oglądać. Na zakończenie festiwalu polska premiera nowego filmu Jana Hřebejka według scenariusza Michala Viewegha "Czwórca święta", czyli według zapowiedzi autora: "Komedia romantyczna. Odrobinę niemoralna". Emocje wzbudzi na pewno najnowszy film Ulricha Seidla "Raj: wiara", druga część trylogii (pierwszą, "Raj: miłość", możemy jeszcze oglądać w kinach). A do tego adaptacje dzieł znakomitych pisarzy, choć z zupełnie różnych kategorii: dla dzieci "Księżycolud" według bestsellera Tomiego Ungerera (na festiwalu można też zobaczyć poświęcony pisarzowi dokument "Daleko nie jest wystarczająco daleko"), zaś dla dorosłych "Zagrywka Czarnego", na podstawie książki islandzkiego mistrza kryminału Stefana Maniego.

28. WARSZAWSKI MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL FILMOWY | 12 – 21.10 | www.wff.pl