Największe włoskie gazety niemal każdego dnia przypominają, że ceremonię powitania i zamknięcia weneckiego festiwalu poprowadzi w tym roku osoba wyjątkowa Polka, która we wszystkich niemal wywiadach mówi o tym, jak dumna jest ze swej narodowości, że ma "polską duszę". Kasia Smutniak jednocześnie zapewnia, że Włochy są od 10 lat jej domem, gdzie znakomicie się czuje.
Tuż przed festiwalem Smutniak po raz kolejny zjednała sobie włoską prasę wyznając żartobliwie w wypowiedzi, rozpowszechnionej przez agencję Ansę: – Jeśli podczas ceremonii inauguracji popełnię jakiś błąd, zagram polską kartą.
Dodała też, że będzie robić coś, czego jeszcze nigdy nie robiła. – Scena budzi mój strach. Nie prowadziłam nigdy nawet festynu kiełbasy – podkreśliła z uśmiechem.
Media podały, że na Kasię Smutniak czekają kreację z Mediolanu i Paryża. Spośród nich wybierze tę, w której pojawi się na scenie w środę wieczorem. Ceremonię inauguracji, którą poprowadzi, aktorka wyobraża sobie jako "miłą i bez retoryki oraz wielu prologów" w jej wykonaniu. – Poza tym nikogo nie interesują moje opinie, bo mamy rozmawiać o kinie i ważnych tematach, jakie poruszają filmy w tym roku – stwierdziła polska gwiazda.