Po tym, jak wypuszczono mnie z więzienia i ustawiono areszt domowy w domu, w którym zresztą siedzimy, były setki dziennikarzy, fotoreporterów, operatorów. Widzi pani ten płot wokół domu? Nie mogli podejść bliżej, więc siedzieli non stop za płotem. Dzień i noc - opowiada Polański.
Czasy aresztu domowego w Szwajcarii określa jako koszmar: Rodzina przyjeżdżała do mnie i było mi wolno wyjść na teren. Ale nie wychodziłem, bo byłem oblężony przez hieny. Jak wstawałem z łóżka, zaglądały przez mniejszą szparę - opowiada Roman Polański.
Reżyser mówi też w wywiadzie o swoich sympatiach politycznych. - Głosowałem na Sarkozy'ego. Bo on jest jedyny kompetentny.
Zapewnia, że "nieźle" myśli o Polsce - w każdym razie pod względem ekonomicznym. Myślę, że Polska robi kolosalne postępy. Politycznie nie wiem, musiałbym tam mieszkać... To kompletnie inny punkt widzenia, znów ta kwestia perspektywy. Ja dziś jestem człowiekiem z zewnątrz. Bywam dość rzadko w Polsce, swoje wyobrażenia buduję głównie na podstawie relacji przyjaciół. A przyjaciele się starzeją, trudno mi powiedzieć, czy ich ogląd spraw jest słuszny - mówi i dodaje, ża nie tęskni za USA.