Znakomity aktor przyznaje, że Eastwood to jego "cicha miłość" i artysta, którego szczerze podziwia. – Gdy spotkaliśmy się na planie "Bez przebaczenia" na początku lat 90., miałem wrażenie, że znamy się i pracujemy razem od lat. To było takie proste. Clint działa szybko, sprawnie, skutecznie. Praca z nim to sama przyjemność. Kiedy rozmawiałem z producentami o planach realizacji filmu "Invictus - Niepokonany", spytali mnie, kogo powinni zatrudnić na stanowisko reżysera. Odpowiedziałem: "Mam w głowie tylko dwie osoby: Clinta i Eastwooda". Mam do tego człowieka ogromny szacunek i szczerze go podziwiam. Clint to taka moja cicha miłość, uwielbiam go bezwarunkowo.
Ostatni wspólny projekt Freemana i Eastwooda to wspomniany film "Invictus - Niepokonany".