"Listy do M. 2" biją rekord i wchodzą do historii. Co na to krytycy?
1 Drugie "Listy" nie dorównują oryginałowi. Dopadła je typowa przypadłość sequeli: niedopracowany scenariusz i odgrzewane pomysły. Uczciwie należy jednak przyznać, że na tle polskiej mizerii utwór Macieja Dejczera wypada znośnie. (Łukasz Muszyński, Filmweb.pl)
Kino Świat
2 Warszawa to nie Nowy Jork, ani Londyn, a właśnie... Warszawa. Już od początkowej sceny "Listy do M. 2" Macieja Dejczera, miast bez kompleksów zaproponować coś własnego, próbują kopiować styl brytyjsko-amerykańskich komedii romantycznych i odcinają kupony od poprzednika. Niestety, nic więcej nie wydarza się do sceny ostatniej. (Dariusz Pawłowski, Kurier Lubelski)
Kino Świat
3 Sama fabuła jest… przyzwoita. Wątki przeplatają się, zazębiają. Po pierwszej półgodzinie zamieszania spowodowanego nagromadzeniem bohaterów zaczynamy się odnajdywać, nadążamy za filmem. Scenariusz to prawdziwy majstersztyk, Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski odwalili kawał dobrej roboty. Dialogi są ostre jak brzytwa, sceny wyciskające łzy z oczu przeplatają się lżejszymi, komediowymi momentami; nie ma wrażenia sztuczności, które zabija niejeden obraz. (Dawid Gawałkiewicz, film.org.pl)
Kino Świat
4 Chociaż zdarzają się dobrze poprowadzone i sympatyczne sceny - jak ta kupowania nowego wazonu - oraz sytuacje, w których można wybuchnąć śmiechem, większość wątków jest równie sztuczna, co spowijający na ekranie Warszawę śnieg. Uleciała gdzieś magia pierwszych "Listów do M." - ich reżyser, Mitja Okorn, potrafił tchnąć w rodzimą podróbkę "To właśnie miłość" lekkość i bezpretensjonalność. W kontynuacji obie te cechy, jakże ważne w komedii romantycznej, wyparowały pozostawiając wyłącznie schemat, słabo powiązane ze sobą opowiastki oraz dużo product placementu. (Jędrzej Dudkiewicz, Stopklatka)
Kino Świat
5 Niby prosta rzecz – film, który bawi i wzrusza – ale zastanówcie się chwilę i spróbujcie podać tytuły polskich filmów, które takie są. No właśnie. Przez wiele lat polscy filmowcy jakoś nie mieli ręki do komedii romantycznych. Albo "Katyń", albo "Kac Wawa". Ostatnio coś niecoś w tej kwestii się zmieniło, ale warto pamiętać, że to właśnie "Listy do M." przełamały kiepską passę polskiego kina i zaprezentowały zupełnie nową jakość filmu rozrywkowego. Jeśli dobrze bawiliście się na jedynce, idźcie na dwójkę, nie zawiedziecie się. (Wirtualna Polska)
Kino Świat