Judd Apatow, reżyser od skandali
1 Dowcipy Apatowa często przekraczają granicę dobrego smaku. – Pieprzcie się, hormony! – mówi zdenerwowany bohater grany przez Setha Rogena do ciężarnej Katherine Heigl we "Wpadce" [NA ZDJĘCIU], by zaraz pokazać jej środkowy palec. Aktorka zresztą przyznaje, że choć na planie bawiła się setnie, nie do końca przypadł jej do gustu wizerunek jej własnej bohaterki. Nazwała nawet ten film nieco seksistowskim, a to zarzut, który przeciwko Apatowowi pojawia się wyjątkowo często. – Tak bardzo szanuję kobiety, że się do nich nie zbliżam – to z kolei słowa Steve'a Carella, tytułowego bohatera reżyserskiego debiutu "40-letni prawiczek". Filmu uznawanego dzisiaj za absolutny klasyk komedii, który notabene odniósł zawrotny sukces komercyjny, po stronie zysków gromadząc blisko 175 mln dolarów.
YouTube
2 Był to moment, w którym Apatow całkowicie powetował sobie wszelkie porażki z przeszłości, kiedy produkowane przez niego seriale szybko zdejmowane były z anteny z uwagi na niską oglądalność. Rzecz dzisiaj wydawałaby się nie do pomyślenia. Jednak nie ma tego złego, bo właśnie wtedy poznał większość aktorów, którzy dziś nazywani są "grupą Apatowa". Wśród nich wspomniany Carell, Paul Rudd, Seth Rogen, Jonah Hill czy Jason Segel. Grupa przyjaciół, która nie tylko pojawia się w jego kolejnych filmach, ale i może liczyć na pomoc przy produkcji własnych przedsięwzięć. W końcu Judd Apatow to w pierwszej kolejności wcale nie reżyser, a prężny producent, przez którego ręce przechodzi niemal każda aspirująca amerykańska komedia. A jego błogosławieństwo oznacza dzisiaj komercyjny sukces, tak w kinie, jak i telewizji, bo to on obok Leny Dunham [NA ZDJĘCIU] stoi za sukcesem serialu "Dziewczyny".
Shutterstock
3 Rzadko zdarza się, żeby ktoś, kto żartuje w branży niemal ze wszystkich, cieszył się jednocześnie tak dużą sympatią. Oglądając kolejne filmy Apatowa, od "40-letniego prawiczka" przez "This is 40" po wchodzącą właśnie na ekrany polskich kin "Wykolejoną", można odnieść wrażenie, że atmosfera na planie przypomina tę z nowojorskiej knajpy w samym środku występów standuperów. – Ciągle współpracuję z tymi samymi ludźmi, bo ciężko tak naprawdę znaleźć aktorów nie tylko zabawnych, ale i gotowych wnieść do filmu swoje doświadczenia, problemy, prawdziwe rozmowy. Kiedy już na kogoś takiego trafię, staram się go kurczowo trzymać – przekonuje w jednym z wywiadów. Przekłada się to także na rodzinę, bowiem u Judda Apatowa obok żony, cenionej aktorki Leslie Mann, epizodyczne role grywają dwie córki [NA ZDJĘCIU], a nawet babcia.
Shutterstock
4 Błyskotliwość i kontrowersja to dwa przymioty, którymi chyba najłatwiej scharakteryzować humor Apatowa. Nie ma tu miejsca na jakiekolwiek świętości, ale trudno, żeby było, skoro wyrósł on na stand-upie, czyli formie posługującej się, jak chyba żadna inna, ciętym językiem i żartem wykraczającym poza granice dobrego smaku. Widać to zwłaszcza na drugim planie, gdzie bohaterowie wręcz toną we wzajemnych złośliwościach. Słowo "bohaterowie" użyte tu zostało nie przez przypadek, w jego filmach dominują bowiem mężczyźni i ich punkt widzenia. Stąd określenie, jakie często w kontekście tych produkcji powraca, czyli bromance, powstałe z połączenia angielskich słów "brat" i "romans". To wykorzystanie schematu i chwytów charakterystycznych dla komedii romantycznej, tyle że na pierwszym planie jest tutaj męska przyjaźń. Apatow świetnie odnalazł się w tej formule, do tego stopnia, że nazywany jest często królem bromance'u. Choć według Stevena Gaydosa z magazynu "Variety" to pewne uproszczenie: – Od dawna nie było osoby, która miałaby tak duży wpływ na komedię jako gatunek filmowy.
Media
5 A zaczęło się niewinnie. Od wywiadów ze znanymi komikami dla szkolnego radiowęzła, przez pisanie gagów, po poprawianie czyichś scenariuszy. Podczas przepisywania skryptu "Telemaniaka" poznał swoją przyszłą żonę – Leslie Mann. Choć to nie ona wywróżyła mu wielką karierę, a Steve Martin. Kiedy jeszcze jako dziecko podszedł do swojego idola, licząc na autograf, niespodziewanie spotkał się z odmową. Zdenerwowany postanowił wysłać do komika pełen żalu list. Na odpowiedź nie musiał długo czekać. W kopercie znalazł książkę Martina opatrzoną żartobliwą dedykacją: – Bardzo przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy, że rozmawiam z Juddem Apatowem.
Shutterstock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję