Tom Hardy, urodzony by być Mad Maksem [ZDJĘCIA]
1 – Czarna skóra. Pistolet. Pies. Pies był dla mnie bardzo ważny – mówi Tom Hardy o swoich pierwszych wspomnieniach związanych z "Mad Maxem". – Film kręcono w latach 1976-1977. Urodziłem się w 1977. Po raz pierwszy o trylogii usłyszałem, gdy miałem 10-12 lat, ale byłem wtedy za mały, żeby ją obejrzeć. Nie mogłem jednak o niej nie wiedzieć – tak mocno ten świat i bohater obecni byli w świadomości wszystkich. Gdy miałem 15 – 17 lat dostałem nawet psa o imieniu Mad Max, czarnego mieszańca pitbulla i labradora. Zmieniłem mu imię na Maximoose. Genialny pies. Umarł, gdy sam już grałem Maxa. Teraz czuję, że te wszystkie zdarzenia jakoś prowadziły mnie do tego miejsca i tej roli.
Warner Bros / Jasin Boland
2 Chociaż produkcja ma niezwykły charakter i mnóstwo w niej numerów kaskaderskich, zdjęcia przebiegały standardowo. – To nie była jakaś ortodoksyjna realizacja – podkreśla Hardy. – Dostawaliśmy rozpiski scen, plan, który musieliśmy wykonać. Musieliśmy zamknąć się w sześciu, maksymalnie ośmiu miesiącach.
YouTube
3 – Na barkach reżysera George'a Millera spoczywał olbrzymi ciężar – genialny ciężar kreatywnej wizji przekładającej to, co dzieje się na planie na film – dodaje gwiazdor. – Zobaczyłem już gotowy film. Widzę jakie to wielkie widowisko, jaka eksplozja kolorów. Nie sądzę, aby ten efekt dało się komukolwiek, nawet nam na planie, do końca wytłumaczyć.
Newspix / AB1
4 Ambiwalentni bohaterowie to specjalność Toma Hardy'ego, co w jakimś stopniu wiązać się może z jego kłopotliwą przeszłością. Konflikty z prawem, problemy z narkotykami, nadużywanie alkoholu stanowiły na pewnym etapie życia Hardy'ego chleb powszedni. – Nie chciałem, żeby ktoś wiedział, że całkowicie straciłem kontrolę, ale w pewnym momencie nie potrafiłem już tego ukryć – wspomina. Pójście na odwyk było kolejnym, kto wie, czy nie największym wyzwaniem dla "złego chłopaka" z londyńskiej dzielnicy Hammersmith, który wyrósł na jednego z najlepszych aktorów naszych czasów. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Warner Bros / Jasin Boland
5 – Nie jestem cierpiętnikiem, tylko aktorem. Praca nad filmem bywa też świetną rozrywką. A ja lubię czerpać z życia pełnymi garściami – mówi Hardy i zapowiada, że jego kolejna produkcja to będzie "Wielki, fajny, film, "Pulp Fiction" w technicolorze, psychologiczna rozpierducha, coś niesamowitego."
Shutterstock