PROSTO Z CANNES 2015: Droga przez mękę nowego Mad Maksa
1 W 2003 roku George Miller ogłosił, że ma już gotowy scenariusz, a w głównego bohatera wcieli się ponownie Mel Gibson. Niestety pech i tym razem dał o sobie znać. Gibsonowi pokrzyżowała plany przedłużająca się realizacja "Pasji", a ekipa musiała się wycofać ze zdjęć, które miały być kręcone w Namibii, ze względu na napiętą sytuację polityczną w tym kraju. Kiedy ostatecznie Gibson stracił zainteresowanie kontynuowaniem roli Mad Maxa, to George Miller zdecydował się na dość karkołomny pomysł. Postanowił zrealizować Mad Maxa jako film animowany w 3D. Jednak szybko zdał sobie sprawę, że to nie wypali. W końcu w 2009 roku powrócił do koncepcji kina aktorskiego, powierzając tytułową rolę Tomowi Hardy'emu.
PAP/EPA / IAN LANGSDON
2 W 2010 roku ogłoszono plany realizacji dwóch filmów z serii jednocześnie: "Mad Max: Na drodze gniewu" oraz "Mad Max: Furiosa". Jednak, mimo rozpoczęcia zdjęć, zła passa wkrótce znów dała o sobie znać. Kiedy w 2011 roku ekipa przeniosła się z Australii do Namibii, pogoda spłatała jej psikusa. Niespodziewane opady deszczu sprawiły, że pustynny krajobraz pokryła bujna roślinność.
PAP/EPA / SEBASTIEN NOGIER
3 Zdjęcia przesunięto na lipiec 2012 roku i zakończono je w grudniu. Dopiero w 2013 roku pojawiła się oficjalna informacja o premierze "Mad Max: Na drodze gniewu" w 2015 roku. Na zdjęcia (realizowane m.in. w Australii, Namibii oraz w Kapsztadzie) przeznaczono około 100 dni i 100 milionów dolarów.
PAP/EPA / CANNES FILM FESTIVAL HO
4 - Gdy po raz pierwszy zobaczyłem Toma i zacząłem z nim rozmawiać, to poczułem dokładnie to samo, co przed laty, gdy spotkałem Mela - wspominał w Cannes George Miller. - Tom ma podobną charyzmę i wyrazistość jak Mel. Dla Toma Hardy'ego było to jednak nie lada wyzwanie. Podczas spotkania z dziennikarzami w Cannes zdradził, że długo ciążyła mu presja sprostania wizerunkowi wykreowanemu przez Gibsona. - Mad Max to bohater, którego wszyscy znają. Musiałem więc uważać, by nie przerysować go. Na szczęście George Miller nad wszystkim czuwał. Podobało mi się też to, że w przeciwieństwie do Batmana to jest facet z krwi i kości.
PAP/EPA / IAN LANGSDON
5 Wspaniałą kreację stworzyła w filmie Charlize Theron, która pojawia się w roli imperatorki Furiosy. Kobieta silna, dzika, skrywająca pod pozorami wojowniczości bezbronność i kruchość. Z trudem jednak można ją rozpoznać. Na potrzeby filmu Charlize ogoliła swoje piękne blond włosy. Jej poświęcenie poszło zresztą jeszcze dalej, a polscy widzowie będą się mogli przekonać o tym już wkrótce. Ci, którzy pamiętają Charlize chociażby z roli w filmie "Monster", za którą otrzymała Oscara - mogą spodziewać się wielu zaskoczeń i niespodzianek. - George Miller zrealizował film, który porwie jego dotychczasowych fanów. Jestem o tym święcie przekonana. Ale to nie wszystko. "Mad Max: Na drodze gniewu" to film, którym przekona do siebie tych wszystkich młodych ludzi, którzy nie widzieli wcześniejszych obrazów z tej serii.
PAP/EPA / IAN LANGSDON
6 - Kino akcji to dla mnie rodzaj wizualnej muzyki, "Mad Max: Na drodze gniewu" to coś pomiędzy koncertem dzikiego rocka a… operą. Chcę, by to, co dzieje się na ekranie, wymiotło widzów z foteli, by poczuli, że sami uczestniczą w szalonym rajdzie i odkryli, kim są poszczególne postaci i co sprawiło, że znaleźli się w tym dziwacznym świecie - powiedział w Cannes, po premierze filmu jego reżyser George Miller. - To Alfred Hitchcock zauważył, że dobre kino to takie, które pokazywane bez dialogów trafi do widzów na całym świecie. To tak jak z muzyką, która jest w stanie przemówić swoimi emocjami oraz nastrojem i porwać słuchacza pod każdą szerokością geograficzną.
PAP/EPA / IAN LANGSDON
7 Reżyser faktycznie dość wiernie trzyma się oryginału. Do tego stopnia, że "Mad Max: Na drodze gniewu" otrzymał kategorię R, co oznacza, że film będzie przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych. Miller nie zrezygnował bowiem ze scen pełnych przemocy, krwi, brutalności.
PAP/EPA / IAN LANGSDON
8 Jedno trzeba jednak temu filmowi przyznać. Jest wspaniałym widowiskiem. Takich akrobacji u udziałem bohaterów szalejących w przedziwnych pojazdach-hybrydach (The Big Foot, Peacemaker, FDK, The Gigahouse, Interceptor) dawno w kinie nie widziałam. Ale najbardziej zdumiewa fakt, iż zaledwie 20 proc. efektów specjalnych zostało wygenerowanych komputerowo.
PAP/EPA / CANNES FILM FESTIVAL HO
9 Na planie "Mad Max: Na drodze gniewu" zastosowano niezwykłe urządzenie zwane Edge Arm System. Dzięki niemu kamera mogła obserwować aktorów i kaskaderów niemal z każdego ujęcia i w każdych najbardziej dynamicznych sytuacjach. Jeżeli w rozpędzonych pojazdach toczono walki, można było podłączyć specjalnymi, niewidocznymi dla oka kablami kamerę z twarzami aktorów a następnie wymazać je i dograć resztę z użyciem technologii CGI. Dlatego kiedy na ekranie widać zbliżenie na twarz Mad Maxa wiszącego do góry nogami miedzy dwoma ścigającymi się samochodami, to jest to naprawdę twarz Toma Hardy'ego, a nie podobnego do niego kaskadera.
PAP/EPA / CANNES FILM FESTIVAL HO
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję