Seks, kłamstwa i androidy. "Ex Machina" filmową sensacją roku [ZDJĘCIA]
1 Do tej pory Alex Garland dał się poznać jako solidny scenarzysta – miał momenty lepsze ("28 dni później" Danny'ego Boyle'a) i nieco gorsze ("Nie opuszczaj mnie" Marka Romaneka). Jak to zwykle jednak bywa, przyszedł czas na stanięcie za kamerą. W efekcie powstał jeden z najlepszych i najciekawszych debiutów reżyserskich ostatnich lat. (Jędrzej Dudkiewicz, Wirtualna Polska)
Universal Pictures
2 "Ex Machina", choć to sci-fi z krwi i kości, nie obfituje w akcję. To kino sterylne, snujące się powoli, którego ciężar oparty jest na dialogach i refleksjach. Powracające tu stare jak świat pytanie o to, co czyni człowieka człowiekiem, zostaje wzbogacone o refleksję nad ciałem i seksualnością. Bo Ava została stworzona nie na obraz swojego kreatora, tylko na kształt kobiety. Ma seksualne atrybuty, choć jej organy są niekompletne, ciało nie jest w całości pokryte skórą. (Artur Zaborski, Interia)
Universal Pictures
3 Kilkustronicową recenzję filmu przygotował nawet magazyn "New Scientist". Można w niej wyczytać m.in., że "rzadko spotyka się film o nauce, który intelektualnie nie bierze jeńców" oraz że to "stylowy, oszczędny i intelektualny psycho-techno thriller, który jest tak potrzebnym zastrzykiem w ramię bystrego science fiction". Nie wierzycie miłośnikom filmu – zaufajcie miłośnikom nauki. Jedni i drudzy znajdą w "Ex machinie" wszystko, o czym mogą marzyć. I to od bardzo dawna – już od paru lat w kinach nie było tak dobrego filmu. (Marek Kuprowski, gazeta.pl)
Universal Pictures
4 "Ex Machina" to kawałek nienajgorszego kina, w którym może tempo nie jest najszybsze, ale fabularnie nie nuży i nie męczy. Garland balansuje na granicy filmu psychologicznego i thrillera w kostiumie science-fiction. Bo to, co najciekawsze rozgrywa się między postaciami tej roszady. (Artur Cichmiński, Onet)
Universal Pictures
5 "Ex Machina" nie osiągnie raczej pozycji "2001: Odysei kosmicznej", ale to nie powinno jej przeszkodzić w zajęciu miejsca między ambitnymi projektami science-fiction. Jest bowiem jeszcze jednym przykładem na to, że o mocy tego gatunku stanowi zawartość filmu, a niekoniecznie jego wybujała forma. Dzieło Garlanda jest do bólu skromne, klimatyczne i leniwie rozwijające się pod względem fabuły. A jako, że to jego reżyserski debiut, przyznać mu trzeba, że widać w nim zarówno konsekwencję wobec pisanych przez niego wcześniej scenariuszy ("Nie opuszczaj mnie" czy "W stronę słońca"), jak i świetnie obraną drogę do stania się jednym z najciekawszych współczesnych twórców. (Urszula Lipińska, Stopklatka)
Monolith Films
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję