"Ziarno prawdy": Robert Więckiewicz w polskim piekle [RECENZJA]
1 Za dużo tu ironii i autoironii, podśmiewywania się z bohaterów i z narracyjnej konstrukcji, za wyraźny jest ten ekranowy świat, żeby służyć miał jedynie wiernemu przeniesieniu historii prokuratora Teodora Szackiego z kart powieści Zygmunta Miłoszewskiego na kinowy ekran
NEXT FILM
2 Zdaje się, że Lankoszowi od początku sprawa, nad którą pracuje prokurator, służyła nie do budowania napięcia, tylko diagnozowania Polski i polskości. Wykorzystując ramy gatunku, wiele o nas, widzach, udaje mu się powiedzieć. A przy okazji intrygująco się filmową formą zabawić
NEXT FILM
3 W "Ziarnie prawdy" Szacki rozwiązuje zagadkę mordercy, który popełniając zbrodnie, inspiruje się niesławnym obrazem Karola de Prevota z XVIII wieku, przedstawiającym rzekomy mord rytualny chrześcijańskiego dziecka dokonany przez Żydów. Wracają więc w filmie odwieczne narodowe napięcia i zaściankowy antysemityzm. Jednak reżyser nie wskazuje na niego z potępieńczym wyrzutem. Nie bawi się w tanią publicystykę ani moralizatorstwo
NEXT FILM
4 Lankosz pokazuje raczej, że antysemityzm jest taką samą częścią polskiej kultury jak Adam Mickiewicz i bitwa pod Grunwaldem. I idzie w tę tezę w zaparte, podpierając się inteligentnymi dialogami i bystrymi obserwacjami. Zdarza mu się otrzeć o przesadę, w niektórych miejscach przekracza granice dobrego smaku, ale dzięki utrzymanej w ryzach opowieści i odwadze w mówieniu o naszych bolączkach i przywarach efektem jest przepracowanie kwestii, których inni wolą nie poruszać. Z "Ziarna prawdy" kiełkuje kolczasta roślina
NEXT FILM
5
NEXT FILM
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję