Seks, narkotyki i podatki... Duński hipis to ma klawe życie? [ZDJĘCIA]
1 Duński hipis to postać równie absurdalna co narciarz z Mozambiku. Ekscentryczność Simona Spiesa i Mogensa Glistrupa mogła się okazać siłą napędową "Seksu, narkotyków i podatków". Problem w tym, że temperament bohaterów zupełnie rozmija się z wrażliwością reżysera
Media
2 Porażka reżysera polega właśnie na błędnym wyborze konwencji. Mogens Glistrup to w końcu postać na miarę nordyckiego Jerzego Urbana – diabelnie zdolny cynik, który wzbudza jednocześnie odrazę i kłopotliwą fascynację
Media
3 Tego rodzaju bohater aż prosił się o surrealistyczną biografię w stylu "Boskiego" Paola Sorrentina. Na tym tle "Seks, narkotyki…" rażą jednak konwencjonalnością i bolesnym brakiem ambicji. Glistrup służy Boemu głównie za dostarczyciela chybionych gagów i czerstwych anegdot
Media
4 "Seks, narkotyki i podatki" sprawiają nadto wrażenie nieudanej prowokacji. Christoffer Boe robi wszystko, by podważyć zaufanie do państwa i w jego miejsce zaproponować apoteozę agresywnej przedsiębiorczości. W samym środku socjalistycznej utopii próbuje zainscenizować kapitalistyczny karnawał. Przy okazji nie stara się idealizować swoich bohaterów i z przyjemnością roztacza wokół nich aurę moralnej dwuznaczności
Media
5 Wbrew polskiemu tytułowi, filmowi "Seks, narkotyki i podatki" brakuje jednak hedonistycznego rozmachu. Atmosferę szalonej imprezy zastępuje nastrój prowincjonalnego festynu
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję