Komedia zabójczo nieśmieszna. "Kochanie, chyba cię zabiłem" w kinach [ZDJĘCIA]
1 Niby dzieje się tutaj sporo – trupy padają, faceci się ścigają – ale rozegrane to zostało w tempie ślamazarnym, w rytmie jednostajnym i monotonnym, bez napięcia i wyczucia puenty. Aktorstwo jest byle jakie, inscenizacja fatalna, gagi drugiej świeżości. Wdzięku, urody, a zwłaszcza stylu nie uświadczysz ani przez sekundę. Odnieść można wrażenie, że oglądamy kolejną offową zgrywę albo następny odcinek polsatowskiego sitcomu. Na uwagę zasługuje wyłącznie kolorystyka dwóch ważnych rekwizytów – roweru (czerwone koła) i trabanta (żółta karoseria). Przynajmniej one zapadają w pamięć – pisze Bartosz Żurawiecki w portalu Stopklatka.pl
Kino Świat
2 Generalnie chodzi o to, że pewien doradca finansowy, Jan Pokojski (nudny Zbigniew Zamachowski) zabija przez przypadek własną żonę i jej kochanka, a swojego szefa – pisze Bartosz Żurawiecki. – Płyta z nagraniem zabójstwa trafia w ręce młodej pary – Kacpra (drewniany Marcin Korcz) i Wiki (bezbarwna Anna Karczmarczyk). Pokojski porywa ich z Warszawy do Sopotu, gdyż chce uciec z kraju. Nieścierow wymyślił sobie, że bohater ma w banku w Sopocie kasetkę z pieniędzmi (dlaczego akurat trzyma je w Sopocie, skoro mieszka w Warszawie?), w dodatku każe mu wybrać najwolniejszy i najbardziej skomplikowany sposób ucieczki, tj. kupić bilety na prom (!!!) do Kopenhagi. Najwyraźniej zapomniał, że dzisiaj raczej podróżuje się za granicę samolotami, nawet z Trójmiasta, zwłaszcza, gdy komuś grunt pali się pod nogami. Poza tym, należymy do Unii Europejskiej, więc żeby ucieczka była skuteczna, trzeba udać się poza jej granice
Kino Świat
3 Śladem Pokojskiego podąża dwóch policjantów – zafascynowany Brudnym Harrym pechowy Wierzbowski (niewyraźny Ireneusz Czop) i apatyczny Graś (łysy Arkadiusz Jakubik) – pisze recenzent Stopklatki. – Człowiek to przesądny, pełen fobii i idiosynkrazji, istny wzór antypolicjanta. Mógłby wywoływać uśmiech na twarzy, gdyby był postacią sympatyczną, ludzką w swych maniach i nawykach, a nie karykaturą. Kobiety w tym męskim burdelu, rzecz jasna, nie odgrywają istotnej roli. Jedna ginie na początku, druga – prostacka laska w interpretacji Romy Gąsiorowskiej – pojawia się na parę chwil, trzecia zostaje zapakowana do bagażnika z taśmą na ustach, czwartą zaś jest ślepa staruszka we wspomnianym kanarkowym trabancie
Kino Świat
4 Gdyby twórcy mieli więcej odwagi i artystycznej świadomości to nawet dałoby się zrobić z tego materiału JAKIŚ film. Np. przaśną parodię amerykańskich komedii sensacyjnych (pomysł wtórny, ale zawsze pomysł). Lub komedię anarchistyczną o nieudacznikach, którzy biorą krwawy odwet na złym świecie (wzorem mógłby być np. pokazywany u nas niedawno angielski film "Turyści"). Albo po prostu czarną komedię, w której śmiech miesza się z przerażeniem. Cokolwiek!
Kino Świat
5 – Stawiam na to swoje prawe jądro! – oto pierwszy bon mot, jaki pada z ekranu. Wyznacza on poziom dowcipów fruwających w filmie. Mam wrażenie, że nasi twórcy postawili na polskie komedie już wszystkie swoje jądra. Dlatego są one takie… bezpłodne - podsumowuje Bartosz Żurawiecki w Stopklatce
Kino Świat
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję