Matthew McConaughey - chłopak z Teksasu w oscarowym klubie. ZDJĘCIA
1 Rzeczywiście, fizyczna transformacja, jakiej poddał się aktor na potrzeby filmu "Witaj w klubie" w reżyserii Jean-Marca Valée, zaszokowała wielbicieli jego dotychczasowego emploi i wzbudziła gorące dyskusje. W ciągu czterech miesięcy McConaughey miał schudnąć 23 kilogramy, poddając się drakońskiej diecie. – Przez cały czas byłem głodny, więc ciągle musiałem to tłumić. Bezustannie ssałem kostki lodu – wyznał w jednym z wywiadów, choć zapewniał, że głodówka nie tylko odmieniła jego ciało, ale też zbawiennie wpłynęła na umysł
Media / Anne Marie Fox
2 Nagrodzona Oscarem rola Rona Woodroofa w "Witaj w klubie" dowiodła, do jakiego stopnia McConaughey jest w stanie przeobrazić się na ekranie, ale symbolicznie stała się też zwrotem w karierze 45-letniego aktora. Wszyscy, którzy dotąd pokpiwali, że specjalnością McConaugheya jest zdejmowanie koszulek i prężenie wydepilowanego torsu przed kamerą, przekonali się, że dotychczasowy amant nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
AP / Jordan Strauss
3 W filmie Valée jest scena, w której Woodroof leży półprzytomny na podłej szpitalnej pryczy. Widzimy jego zapadłe policzki, patykowate ręce i fragment wychudzonego biodra, które bohater po chwili próbuje nieudolnie zakryć. To jeden z bardziej przejmujących momentów, w których choroba Woodroofa ukazuje się nam w sposób absolutnie fizyczny i bezpośredni
Media
4 Rola Rona, wiecznego chłopca i wolnego ducha, który w latach 80., dowiedziawszy się, że jest nosicielem wirusa HIV, podejmuje partyzancką walkę z amerykańskim systemem służby zdrowia, dowiodła, że McConaughey jest gotów na dojrzałe i wielowymiarowe role. Ostatni rok był zresztą dla niego pomyślny
AP / Anne Marie Fox
5 Rust Cohle w serialu "Detektyw", którego pierwszy sezon niedawno zadebiutował w telewizji, zdaniem wielu był jednym z najlepszych jego ekranowych wcieleń
HBO
6 Wszyscy, którzy widzieli z kolei "Wilka z Wall Street", długo nie zapomną wyrazistego popisu aktorskiej brawury, jaki dał McConaughey, odgrywając postać rozmiłowanego w kokainie i martini rekina finansjery, który daje życiową lekcję początkującemu Jordanowi Belfortowi (Leonardo DiCaprio). Aż trudno uwierzyć, że aktor pojawia się na ekranie zaledwie przez kilka minut
Media / Photo credit Courtesy of Paramo
7 Po ogłoszeniu werdyktu amerykańskiej akademii wielu zagranicznych dziennikarzy podkreślało, że Matthew McConaughey nie miał dotąd wielu ról, które byłyby w stanie zdefiniować jego aktorski styl. Urodzony w niewielkim miasteczku Uvalde w Texasie aktor długo uchodził za typ amerykańskiego kowboja lub gładkiego blond amanta. Zadebiutował jeszcze jako student w filmie "Uczniowska balanga" (1993) Richarda Linklatera. Produkcja niespodziewanie okazała się kultowa, zapewniając McCounaugheyowi mocny start w świecie filmowym
Shutterstock
8 Dobra passa miała trwać. Trzy lata później młody aktor zagrał jedną z głównych ról w "Czasie zabijania" Joela Schumachera, będącym adaptacją powieści Johna Grishama. Wkrótce miał spotkać się z Johnem Saylesem na planie westernu "Na granicy" (1996) i ze Stevenem Spielbergiem, który obsadził go w dramacie historycznym "Amistad" (1997)
AKPA
9 Trójca: Linklater, Sayles i Spielberg ugruntowała aktorską pozycję Matthew McConaugheya, ale aktor na długo przepadł jako dyżurny amant hollywoodzkich komedii romantycznych. Grał u boku Jennifer Lopez w "Powiedz tak" (2001), Kate Hudson w "Jak stracić chłopaka w 10 dni" (2003) i Sarah Jessiki Parker w "Miłości na zamówienie" (2006). – Nie lubię komedii romantycznych, ale ludzie zdają się lubić je oglądać i lubić oglądać w nich mnie. Kilka z nich odniosło spory sukces. Lubię myśleć, że nie są płaskie, a pogodne –powiedział w jednym z wywiadów
AKPA
10 Zmianę aktorskiego wizerunku Matthew McConaugheya zaczęliśmy obserwować wraz z rolą adwokata Micka Hallera w thrillerze "Prawnik z Lincona" Brada Furmana. Dwa lata temu aktor zyskał przychylne recenzje krytyków rolą tajemniczego zbiega i mężczyzny z przeszłością w filmie "Uciekinier" Jeffa Nicholsa
Media
11 – Są trzy rzeczy, których potrzebuję każdego dnia: czegoś, co byłoby moim wzorcem, czegoś, na co będę czekać, i kogoś, z kim mógłbym się ścigać – powiedział, odbierając w tym roku statuetkę Oscara. Wygląda na to, że najciekawsze lata jego kariery dopiero przed nim
AP / Chris Pizzello
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję