Pedro Almodóvar i Penélope Cruz
Reżyser przyznaje, że mógłby podzielić swoje życie na okresy wyznaczane przez aktorów. Po Carmen Maury, Antonio Banderasie, Vistorii Abril czy Marisie Paredes przyszedł czas na filigranową, coć nie pozbawioną ognistego temperamentu Hiszpankę. Od pierwszego spotkania Pedro i Penelope byli sobą zafascynowani, chociaż nigdy nie łączyło ich nic poza wielką przyjaźnią. Piękna, wrażliwa i utalentowana aktorka bez wahania angażowała się w nawet najbardziej niekonwencjonalne projekty niepokornego filmowca. To dla Cruz powstał "Volver", w którym aktorka dała popis swojego talentu, oraz najnowszy film "Przerwane objęcia". Ale uwaga: Piękną Penelope Almodovarowi próbował ostatnio odbić Woody Allen. Pedro, miej się na baczności!
Martin Scorsese i Robert De Niro
Współpraca obu panów układała się tak dobrze, że za efekty wyieloktornie zyskiwali prestiżowe nagrody i uznanie widzów. Przełomowy w karierze obydwu twórców okazał się film "Ulice nędzy". Potem współpracowali ze sobą wielokrotnie: wystarczy wymienić "Taksówkarza" (1976) - Złota Palma w Cannes i cztery nominacje do Oscara, czy "Wściekłego byka" (1980), za którego De niro otrzymał jeden z dwóch Oscarów przyznanych filmowi. Potem były jeszcze wspólne przeboje kinowe, jak "Chłopcy z ferajny" (1990), "Przylądek strachu" (1991) czy "Kasyno" (1995).
Ingmar Bergman i...
Szwedzki reżyser miał upodobanie do pięknych kobiet i utalntowanych aktorek. Pięciokrotnie żonaty reżyser zgromadził wokół siebie wiele nietuzinkowych gwiazd kina. Od filmu "Wakacje z Moniką" (1953) zaczęła się prawdziwa kariera Harriet Andersson. Aktorka zagrała jeszcze w "Jak w zwierciadle" (1961). Jedne z najwybitniejszych kreacji w filmach Bergmana stworzyła jednak Liv Ullmann. Duet Ullman-Bergman spotkał się na planie pięciokrotnie w filmach: "Persona" (1966), "Hańba" (1968), "Szepty i krzyki (1972), "Sceny z życia małżeńskiego" (1974) i "Twarzą w twarz" (1976), który przyniósł Ullmann nominację do Oskara. Trzykrotnie u Bergmana pojawiła się Bibi Andersson ("Persona", "Namiętności" (1969) i "Dotyk" (1971)). Telewizyjny debiut Bibi zaczął się od udziału w zrealizowanej przez Bergmana... reklamie mydła.
Władysław Pasikowski i Bogusław Linda
Choć Bogusław Linda ma na koncie wiele zróżnicowanych ról, widzowie pamiętają go przede wszystkim za sprawą filmów Władysława Pasikowskiego. Filmowy duet wspólnie zapracował na wizerunek Lindy jako największego twardziela III RP. W 1992 roku aktor w słynnych już dziś "Psach" wcielił się postać Franza Maurera, ubeka z zasadami. Filmowa postać stała się dla aktora błogosławieństwem i przekleństwem zarazem. Przez jakiś czas na konferencje prasowe Linda miał zwyczaj przychodzić w skórzanej kurtce Franza, a pytany o swoją rolę odpowiadał: "S...syna gram". Aktor na długo zżył się z Maurerem. W końcu zawsze mógł posłużyć się legendarnym cytatem: "Nie chce mi się z wami gadać". Dociekliwi obliczyli, że słówko na "k" padło w filmie 360 razy, zaś czasownik na "p" około 180 (wynik znacznie gorszy). Widzowie na pewno pamiętają kwieciste dialogi z kultowych niegdyś "Psów". Mroczny wizerunek aktora ugruntowały kolejne role w produkcjach Pasikowskiego: "Psy II" (1994), "Demony wojny według Goi" (1998), "Operacja Samum" (1999) czy "Reich" (2001). Ale myli się ten, kto utożsamia Lindę wyłącznie z rolami pozbawionych uczuć twardzieli. Wystarczy odświeżyć sobie "Przypadek" Kieślowskiego czy "Kobietę samotną" Agnieszki Holland, by zobaczyć Lindę w zupełnie innym wydaniu.
Jan Jakub Kolski i Grażyna Błęcka-Kolska
Znacie baśniowy świat Kolskich? Na pewno. Gromadka ich filmowych "dzieci" jest doprawdy imponująca: poczynając od "Pogrzebu kartofla", "Pograbka", "Magneto" i "Jańcio Wodnika", poprzez "Cudowne miejsce", "Grającego z talerza", "Szablę od komendanta", "Historię kina w Popielawach", "Pornografię", "Jasminum", aż po "Afonię i pszczoły"... W ostatnim filmie małżeńska para wspólnie stanęła za kamerą - Kolska w roli Afonii, która z pasją filmuje wojskową kamerą otaczający świat, Kolski jako reżyser.
Wooddy Allen i Diane Keaton
Allen miał kilka żon, wiele kochanek i muz. Z Diane Keaton udało mu się stworzyć trwalszy związek i sporo filmowych hitów. Po raz pierwszy Woody zaangażował Keaton do swojej sztuki "Zagraj to jeszcze raz, Sam", która szybko stała się przebojem. Jednak największym hitem pary okazał się komediodramat "Annie Hall" (1977), w którym dwoje artystów zagrało zakochanych w sobie neurotyków. Za swoje role oboje zostali uhonorowani Oscarem. Od pracy nad "Annie Hall" zaczął się też długoletni związek reżysersko-aktorskiej pary. Później Woody zapałał uczuciem do Mii Farrow... Diane Keaton powróciła do filmów Allena po długiej przerwie, by zagrać jeszcze w filmie "Złote czasy radia" (1987) i "Tajemnica morderstwa na Manhattanie" (1993).
Woody Allen i... Woody Allen
Kto najdłużej wytrwał u boku kapryśnego reżysera? On sam! Kto najlepiej grał w jego filmach? Odpowiedż jest prosta: ulubionym aktorem Allena przez lata był... Wooody Allen. Filmy "Bananowy czubek", "Śpioch", "Figurant", "Słodki drań"... to tylko początek wyliczanki. Pomimo podeszłego już wieku, Woody podobno wciąż ma pomysły na kolejne swoje wcielenia... On uwielbia przeglądać się w lustrze.
Andrzej Żuławski i Sophie Marceau
Spotkali się po raz pierwszy w stołówce wytwórni filmowej Boulogne-Billancourt pod Paryżem. Sophie wręczyła Żuławskiemu swoje zapiski, a ten był zachwycony (bardziej uroczą Sophie czy genialnym manuskryptem? O tym historia milczy). Młoda aktorka i starszy o dwadzieścia sześć lat, w dodatku nielubiany nad Sekwaną reżyser zamieszkali razem. Para od początku wzbudzała niemało kontrowersji. Prawdziwy skandal wybuchł, kiedy Żuławski powierzył siedemnastoletniej Sophie główną rolę w filmie "Narwana miłość" (1985), w którym miała zagrać prostytutkę. Żuławskiemu zarzucano manipulowanie młodą aktorką. Marceau wystąpiła jeszcze w dwóch filmach polskiego reżysera: "Błękitnej nucie" (1991) i "Wierności" (2000). Prywatnie para była razem przez siedemnaście lat. Po rozstaniu Sophie zamierzała wyreżyserować film o kobiecie i dużo starszym od niej mężczyźnie, których związek rozpadł się po wielu latach. Źródło inspiracji raczej wiadome.
Tim Burton i Johnny Depp
Kim byłby Burton bez Johnny'ego Deppa? Kim byłby Depp bez Burtona? Dziś nie warto się nad tym zastanawiać, bo przez lata aktor i ekscentryczny reżyser stali się tak nierozłączni jak bliźnięta syjamskie. Aż strach pomyśleć, że bez Burtona Depp mógłby się stać zwyczajnym hollywoodzkim amantem. Postać Edwarda Nożycorękiego miała podobno powstać w jeszcze w dziecinnych fantazjach Tima Burtona. A Depp wypadł w tej roli tak rewelacyjnie, że reżyser mianował go swoim etatowym aktorem. Johnny wcielił się m.in. w ekscentryczego Eda Wooda, niekonwencjonalnego właściciela fabryki czekolady i demonicznego golibrodę. A nowy wizerunek Deppa jako Szalonego Kapelusznika z "Alicji w krainie czarów"? To trzeba zobaczyć!