"Załoga G" (aka "G-Force")
USA 2009; reżyseria: Hoyt Yeatman; obsada: Bill Nighy, Will Arnett, Zach Galifianakis; dystrybucja: Forum Film; czas: 89 min; Premiera: 14 sierpnia

p

Wojtek Kałużyński, krytyk filmowy DZIENNIKA o filmie:

Reklama

Formuła przyjęta przez realizatorów naśladuje szpiegowskie kino akcji, popada momentami w ton pastiszu i parodii. Oto pewien naukowiec wyszkolił grupę gryzoni i owadów na agentów, które miały by pomagać asom wywiadu w szpiegowskich misjach. Trzon załogi stanowią uzbrojone w bonzowskie gadżety świnki morskie, ale w zespole znalazła się również mucha – latająca kamera, oraz kret – informatyk. Cała ta skazana wyłącznie na siebie ekipa musi udaremnić spiek uknuty przez potentata elektroniki, chcącego zawładnąć światem przy pomocy zrobotyzowanych lodówek, pralek, tosterów i mikserów.

Reklama

b

Cała fabuła, bohaterowie, narracja – wszystko skrojone wedle recepty na familijną produkcję, skalkulowane przez księgowych i niewychylające się poza normatywny schemat. Asekuracyjny, ostrożny, niepodejmujący wysiłku, by całości nadać choćby pozory stylu, własnego charakteru. Przez ekran przewala się infantylna bujda. Owszem wyśmiewająca poważnych facetów w czerni z hollywoodzkiego kina. Tyle że wątki parodystyczne wypadają blado, humor dominuje raczej toporny, a twórcy, gdy brakuje im pomysłów, chwytają się tak rozpaczliwych i kuriozalnych środków, że ostatecznie cała intryga zamienia się w brednię, na którą nawet najbardziej niewybredne dzieciaki się nie nabiorą.