W "Królach nocy" pierwszy raz zagrała pani odważne sceny rozbierane. Było trudno?

Eva Mendes: Powiem więcej, to był pierwszy poważny film, w którym grałam. Po premierze nie mogłam spać prawie całą noc! Najpierw napawałam się myślą, że dobrze nam poszło, a tuż przed zaśnięciem przeleciało mi przez głowę: moi rodzice nie mogą tego obejrzeć! Tę scenę kręciliśmy ostatniego dnia zdjęć. Wszyscy znali się już od trzech miesięcy, a ja przyjechałam na plan i ze strachu zamknęłam się w garderobie. Przez zamknięte drzwi partnerujący mi Joaquin Phoenix i reżyser James Gray objaśniali, o co chodzi. Im dłużej mówili, tym większego dostawałam świra. Pierwszy nie zniósł tego James, który grzecznie, ale stanowczo przypomniał, że jestem w pracy. Dali mi dla odwagi wódkę z sokiem pomarańczowym i jakoś poszło. Teraz czuję się gotowa skoczyć na głęboką wodę.

Reklama

To rzeczywiście musiało być wyzwanie dla dziewczyny, która chciała zostać zakonnicą.

Gdzie pani to wyczytała? Miałam takie zamiary, kiedy byłam dziewczynką! Ale nadal siedzi we mnie mała katoliczka. Wpadłam na pomysł, że rodziców zaprowadzę do kina z 15-minutowym spóźnieniem i ominie ich ten pikantny kawałek.

Jest pani równie nieśmiała w życiu codziennym, co na planie filmu?

Nie, jak facet mi się podoba, to daję mu to do zrozumienia. Ale proszę sobie nie wyobrażać za dużo. Nie łażę po ulicach w nocy i nie zgarniam mężczyzn do domu.

Lubi pani oglądać filmy kryminalne, takie jak "Królowie nocy"?

Reklama

Nie, ale o "Królach nocy" nie myślałam w kategoriach filmu policyjnego, raczej wielkiej greckiej tragedii. To rzecz o różnicach między rodziną, w której się urodziłeś i tą, którą sam zakładasz. Znaczeniu wyborów w ludzkim życiu. Do tej pory nie miałam okazji grać w filmie, który byłby aż tak skomplikowany. Teraz chciałabym dostawać role w mroczniejszych historiach, a nie grywać słodkie piękności. Choć mój najbliższy występ to remake "Kobiet" George’a Cukora z Meg Ryan i Annette Bening. Najbardziej zazdroszczę mojej przyjaciółce Penélope Cruz roli w "Volver".

Słyszałam, jak pewna włoska dziennikarka porównywała pani urodę z młodą Sophią Loren...

O Boże! Gdzie ona jest, zapłacę jej za to, oddam swoją biżuterię! Albo ten pierścionek za 22 tysiące dolarów, który wypożyczono mi na dziś! Pochodzę z klasy pracującej i nadal nie potrafię sobie kupić czegoś tak drogiego.