11 czerwca 1936 roku Robert E. Howard przyjechał do szpitala, w którym leżała jego umierająca matka. Od jednej z pielęgniarek dowiedział się, że nie ma szans, by Hester Howard wybudziła się ze śpiączki. 30-letni pisarz wyszedł z budynku, wsiadł do swojego samochodu i strzelił sobie w głowę. Ostatnie tygodnie życia poświęcił na przygotowanie do samobójstwa: kupił pistolet, spisał testament, przygotował list pożegnalny. Rozstał się z życiem u szczytu kariery, gdy stworzeni przez niego bohaterowie – Kull Zdobywca i Salomon Kane – już na stałe zagościli w świadomości amerykańskich odbiorców literatury popularnej. Wśród nich znalazł się także najsłynniejszy: Conan Barbarzyńca.
Na DVD ukazała się właśnie najnowsza ekranizacja przygód Conana. Tytułową rolę zagrał Jason Momoa, znany z serialu "Gra o tron". Z pewnością nie jest to kino wybitne (tak jak nie był nim oryginalny film, w którym Conana grał Arnold Schwarzenegger), ale jako popcornowy relaks sprawdza się całkiem nieźle – pod warunkiem że zaakceptuje się umowną konwencję brutalnego fantasy. Ale widzom, którzy z prozą Howarda nie mieli wcześniej do czynienia, wiele o fenomenie Conana film Marcusa Nispela nie powie.



Zresztą prawdopodobnie dla wielu czytelników opowieści o Cimmeryjczyku są synonimem literackiej tandety. Zwykliśmy patrzeć na Conana przez pryzmat dokonań naśladowców Howarda, którzy stworzony przez niego podgatunek fantasy zwany sword and sorcery (miecz i magia) doprowadzili do absurdu. Mówimy "Conan", myślimy "tanie historie o muskularnych wojownikach i wiszących u ich ramion roznegliżowanych dziewicach". Tymczasem proza Howarda – choć oczywiście podobny stereotyp pomogła zbudować – z tych schematów często się wyłamuje. Tyle że popularność opowieści o Conanie paradoksalnie nie pozwalała dostrzec jej głębi. Po śmierci Howarda powstało grubo ponad 60 powieści o barbarzyńcy, napisanych przez rozmaitych autorów, filmy, seriale oraz niezliczona liczba komiksów. W 2000 roku Conan miał nawet szansę wzbogacić jednego z uczestników polskiej edycji "Milionerów". Niestety gracz nie znał odpowiedzi na pytanie, skąd wojownik pochodził (oprócz Cimmerii do wyboru były Rivia, Oz i Mordor).
Reklama
Dopiero w 2003 roku wydawnictwo Wandering Star w Wielkiej Brytanii (Del Rey w Stanach Zjednoczonych) postanowiło przypomnieć czytelnikom esencję opowieści o Conanie. W trzech tomach – pierwszy z nich, zatytułowany "Conan i pradawni bogowie" właśnie ukazał się w Polsce – zebrano wszystkie teksty Howarda poświęcone barbarzyńcy z Cimmerii. W tym nie byłoby jeszcze nic zaskakującego, podobne zbiory ukazywały się już wcześniej. Jednak w tej edycji przypomniano teksty w wersji autorskiej – pozbawione poprawek redakcyjnych i zmian wprowadzanych w wydaniach książkowych, na dodatek ułożone w kolejności, w jakiej Howard swoje prace pisał. W ten sposób zbiór staje się atrakcją nie tylko dla fanów fantastyki, lecz także dla badaczy literatury, kulturoznawców, krytyków.



"Conan i pradawni bogowie" są niczym specjalna edycja DVD: oprócz podstawowego materiału książka zawiera bowiem całą masę fascynujących dodatków. Od przygotowanych specjalnie na potrzeby tego wydania ilustracji Marka Schultza przez mapy, obszerny komentarz Patrice’a Louineta, badacza twórczości Howarda, po rarytasy, takie jak pierwsza przedłożona wydawcy wersja "Feniksa na mieczu" – tekstu, który zapoczątkował cykl opowiadań o Conanie.
Większość zbiorów Howardowskich ustawiała historię Conana chronologicznie (choć kolejność budziła spory badaczy literatury), prezentując czyny barbarzyńcy od burzliwej młodości po panowanie na tronach różnych królestw. Jednak ułożenie tekstów w kolejności, w jakiej powstawały, jeszcze bardziej pozwala docenić maestrię Howarda, docenić także jego pisarskie dojrzewanie. Oczywiście część spośród opowiadań nie jest najwyższych lotów – Howard często musiał nadganiać, by zarobić na utrzymanie, pisał więc sporo, a pulpowe magazyny, w których publikował (z "Weird Tales" na czele), nie były specjalnie wymagające. Ale nawet w słabszych tekstach można odnaleźć zachwycające mroczną urodą fragmenty. Wbrew obiegowej opinii Howard był bowiem sprawnym stylistą – między bajki można włożyć sugestie niektórych literaturoznawców, że był twórcą naiwnym, któremu się poszczęściło. Opowiadania o Conanie są inne niż pozostałe teksty Amerykanina: bardziej mroczne, surowe, niepozbawione czarnego humoru. Większość z nich ma przemyślaną konstrukcję, daleką od schematu, w którym Cimmeryjczyk przybywa do nowego miejsca, rozprawia się z wrogami i odchodzi, by siać zamęt i pożogę gdzie indziej. Być może, jak chcą biografowie, Robert E. Howard był osobnikiem niestabilnym psychicznie, być może proza pomagała mu rozładować własne frustracje i kompleksy, ale pisarzem był jednak utalentowanym, w pełni świadomym konwencji, w jakiej się poruszał. Podziwiał twórczość Jacka Londona, Eugene’a O’Neilla i Szekspira. "Czytanie ich twórczości sprawia, że życie nie wydaje się bezsensowne", pisał w liście do przyjaciela, Tevisa Clyde’a Smitha.
W chwili śmierci pisarz miał zaledwie 30 lat, opowiadania o Conanie tworzył zaś od czterech. Pozostawił po sobie kilka opowiadań znakomitych, kilkanaście przyzwoitych i sporo niedokończonych tekstów. Conan zapewnił mu prawdziwą literacką nieśmiertelność.
CONAN I PRADAWNI BOGOWIE | Robert E. Howard | przeł. Tomasz Nowak | Rebis 2011
CONAN BARBARZYŃCA | reżyseria: Marcus Nispel | dystrybucja: Monolith