Tę sprawę znają chyba wszyscy. Były agent FSB (kiedyś KGB) uciekł z Rosji i został otruty w Londynie. Podano mu dawkę promieniotwórczego polonu. Podejrzanym o morderstwo jest inny były agent FSB, ale umierający Litwinienko o zbrodnię oskarżył samego Władimira Putina.

Reklama

Litwinienko miał na punkcie obecnego prezydenta obsesję. Oskarżał go o wszystko, łącznie z pedofilią i powiązaniami z kolumbijskim kartelem narkotykowym. Jego zdaniem Putin stał nawet za publikacją karykatur Mahometa w duńskiej prasie, a za przetrzymywaniem zakładników w teatrze na Dubrowce w 2002 roku stały podległe mu tajne służby. Andriej Niekrasow powtarza większość tych oskarżeń. Kiedyś asystent Andrieja Tarkowskiego, teraz robi karierę jako dokumentalista, a większość jego filmów pozostaje w Rosji na indeksie. "Bunt..." też do tamtejszych kin nie trafi.

Film wpisuje się w konwencję kina o spiskowej teorii dziejów. Ta formuła jest szczególnie popularna w USA. Ekran jest cierpliwy, zniesie każdą bzdurę. Powstają więc tytuły dowodzące że Johna F. Kennedy’ego zabili na spółkę Kubańczycy, CIA, mafia, amerykańska armia i KGB, Elvis Presley żyje, a 11 wrześnie 2001 w Pentagon uderzył nie samolot, ale wystrzelona przez Amerykanów rakieta. Podobne echa pobrzmiewały w "Fahrenheit 11/9", kiedy autor sugerował finansowe zależności między rodzinami George’a Busha i Osamy bin Ladena.

Niekrasow zresztą próbuje naśladować Michaela Moore’a. Podobnie jak on manipuluje faktami. Niektóre nagina tak, by pasowały do stawianych oskarżeń. Inne przemilcza. Na przykład sugerując związek między morderstwem dziennikarki Anny Politkowskiej i śmiercią Litwinienki ani słowem nie wspomina, że Politkowska - która także tropiła nadużycia władzy - ostrożnie podchodziła do rewelacji eksagenta. Niestety Rosjanin nie ma talentu twórcy "Zabaw z bronią". Kiepski montaż, dłużyzny, wiele scen przegadanych... Moore to wytrawny manipulator, Niekrasow niestety nie. Przesadził także z oskarżeniami, postawił ich dużo, a żadnego wiarygodnie nie udokumentował. A już sugestia, że Litwinienko to święty męczennik, który urodził się, żeby pojednać chrześcijaństwo i islam, to czysta hagiografia.

Reklama

Co gorsza reżyser uwielbia oglądać się na ekranie, pojawia się na nim częściej niż zamordowany agent. A nie ma ani charyzmy, ani aktorskich umiejętności Moore’a. Ta warsztatowa nieporadność odbija się na jakości filmu. "Bunt…" nie odpowiada na ważne dla jego wiarygodności pytania. Skąd szeregowy pułkownik, który zajmował się przestępstwami gospodarczymi, miał taką wiedzę o najbardziej tajnych operacjach? Do tego takich, które były przeprowadzone, kiedy już przestał pracować w FSB, a nawet wyjechał z Rosji. Skąd brał pieniądze na luksusowe życie w Londynie? Jakie były inne tropy w sprawie jego morderstwa? A przede wszystkim, jaki interes miał Putin w zabijaniu Litwinienki, którego nikt na Zachodzie nie traktował serio. Dopiero śmierć uwiarygodniła jego rewelacje. Warto było pokazać, dlaczego Putin - jeżeli zlecił tę zbrodnię - poszedł na takie ryzyko?


Bunt. Sprawa Litwinienki
Rosja/Wielka Brytania 2007; Reżyseria: Andriej Niekrasow; Dystrybucja: Best Film; Czas: 105 min
Premiera: 31 sierpnia