Bajki, w której przekreślona przez wszystkich sierotka dostaje drugą szansę (Glob dla Sandry Bullock za rolę dramatyczną), nieobecny przez wiele lat król triumfalnie powraca (nagroda dla dramatu roku i za reżyserię dla Jamesa Camerona), a wybitni, choć niedoceniani przez lata (Jeff Bridges) wreszcie mają swoje pięć minut.
Lista obowiązkowa
"Avatar" Jamesa Camerona został wyróżniony jako najlepszy film dramatyczny i pokonał mocną listę kandydatów: od "The Hurt Locker" Bigelow przez znakomite "Bękarty wojny" Tarantino, poruszającą "Precious" Lee Danielsa i nominowane w największej liczbie kategorii "W chmurach" Jasona Reitmana. Wygląda na to, że Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej przyznało wyróżnienie, uznając, że po "Titanicu" Cameronowi nagrody należą się z definicji. "Avatar" zawojował box office na całym świecie, jest techniczną nowinką, ale opinie o rewolucji na miarę wprowadzenia dźwięku do filmu czy genialnym wizjonerstwie są przesadzone.
Podobny mechanizm zadziałał przy nagrodzie za główną rolę w komedii lub musicalu dla Meryl Streep za "Julie i Julia" - bodaj najsłabszą kreację aktorki w ostatniej dekadzie. Z obowiązkowego rozdania jest też nagroda za scenariusz dla Jasona Reitmana - który przyjął na siebie rolę etatowego gwaranta obecności niezależnego kina w Hollywood. "W chmurach" to najsłabszy tytuł w jego karierze. W przypadku tego przeciętnego, gatunkowego filmu zaskakiwała nie tylko duża liczba nominacji, ale też umieszczenie go w kategorii dramat. Jest to bowiem niezbyt drapieżna satyra na czasy kryzysu, przechodząca w moralizatorską historię o miłości.
Jeśli Globy mają być forpocztą Oscarów, to miejmy nadzieję, że decyzje Akademii podążą za wyborem Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej akredytowanej w Hollywood w innych kategoriach niż film roku, reżyseria i scenariusz. Zdecydowanie trafione były nagrody dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu. Robert Downey Jr stworzył Sherlocka, jakiego jeszcze nie było, nadał mu rys szaleństwa zakodowany w tekstach Conana Doyle’a, choć przez kino niewykorzystany. Jego genialny detektyw jest pozbawionym skrupułów ekscentrykiem, egoistycznym geniuszem, jednostką kompletnie nieprzystosowaną społecznie. Jest też niebezpiecznym przystojniakiem, awanturnikiem, pozbawionym hamulców pijakiem i ćpunem.
Zupełnie zasłużenie dostał też nagrodę dla najlepszej komedii lub musicalu "Kac Vegas" - kumpelska komedia z poważnym ostrzeżeniem w tle: uważaj, jeśli chcesz się zabawić w Las Vegas. Impreza może skończyć się niekoniecznie tak, jak planowałeś.
Za znakomite kreacje nagrodzono też aktorów drugoplanowych: Mo’Nique za rolę apodyktycznej, czasami sadystycznej matki tytułowej bohaterki filmu "Precious", która obarcza własną córkę winą za to, że jest molestowana przez ojca, i austriackiego aktora Christopha Waltza za rolę w "Bękartach wojny" Tarantino. Sam reżyser przyznawał, że gdyby miał minimalne wątpliwości, czy znalazł odpowiedniego aktora do tej roli, w ogóle zrezygnowałby z realizacji "Bękartów...". Kreacja pułkownika Hansa Landy została wcześniej nagrodzona na festiwalu w Cannes. Nie tylko nagroda dla Waltza powtarza trafny wybór canneńskiego jury.
Najlepszym filmem nieanglojęzycznym została wybrana "Biała wstążka" Michaela Hanekego, zdobywca tegorocznej Złotej Palmy, a najlepszą animacją disnejowski "Odlot". Urodziwa, staroświecka w treści i nowoczesna w wykonaniu animacja zgarnęła nagrodę za muzykę. W tej kategorii nominowany był Abel Korzeniowski za muzykę do świetnego "A Single Man" Toma Forda - film niestety nie dostał żadnej statuetki.
Największym zaskoczeniem były nagrody dla aktorów za główne role dramatyczne. Jeff Bridges za "Szalone serce" otrzymał swój pierwszy w karierze Złoty Glob. Film jest historią borykającego się z alkoholizmem piosenkarza country, który spotyka dziewczynę i postanawia jej pomóc.
O ile Bridgesowi nagroda należała się od dawna, o tyle dla Sandry Bullock nagroda za rolę w "A Blind Side" to jak darowanie drugiego życia. Podobne do niej aktorki w typie dziewczyn z sąsiedztwa, całe życie grające w umiarkowanej jakości komediach romantycznych, kończą kariery około czterdziestki, kiedy przestają być wiarygodne jako podlotki marzące o rycerzu na białym koniu. Bullock na tle innych nominowanych była jak aktorski Kopciuszek z innej bajki. Dostrzeżono ją w komediowej roli w "Narzeczonym mimo woli", zaś Złoty Glob dostała za dramatyczną kreację w "The Blind Side".