Stanisław Tyczyński, założyciel pierwszego komercyjnego radia w Polsce i biznesmen, który stworzył najnowocześniejsze studio filmowe w Polsce boryka się z problemami finansowymi.

Reklama

W gorzkim wywiadzie dla "Dziennika Polskiego" krytykuje polskie prawo, które nie daje ulg producentom filmowym, dlatego zagraniczne zlecenia omijają nasz kraj. Narzeka też, że do problemów jego biznesu przyczynił się też PISF, który odrzucił wszystkie siedem projektów filmowych zgłoszonych do dofinansowania.

Co absurdalne, z raportów z posiedzeń komisji przyznających dotacje wynika, że główną przeszkodą do dofinansowania jest fakt, że Alvernia Studios jest polskim podmiotem i nie należy - zdaniem PISF-u - wspierać jego rozwoju, ponieważ złożone projekty mają potencjał osiągnięcia sukcesu głównie na rynku amerykańskim - żalił się w "Dzienniku Polskim" Tyczyński. CZYTAJ WIĘCEJ >>>>

Wywołany do tablicy rzecznik PISF w rozmowie z dziennik.pl tłumaczy, że wszystkie projekty składane przez Alvernia Studios (poza "Disco polo") to były koprodukcje międzynarodowe z mniejszościowym udziałem polskim i bez polskich reżyserów.

Realizowana przez Alvernia Studios strategia zakładała inwestowanie w projekty czysto komercyjne, głównie zagraniczne, obliczone na sukces frekwencyjny i kasowy, które, niestety, nie przyniosły oczekiwanych zysków - mówi nam Rafał Jankowski z PISF i wylicza komercyjne filmy koprodukowane przez firmę Tyczyńskiego.

Wśród nich był m.in. "Arbitraż" z Richardem Gere i Susan Sarandon oraz "Vamps", którego bohaterkami są dwie żyjące w Nowym Jorku wampirzyce szukające miłości.

To filmy, które zostały ukończone i wprowadzone do dystrybucji mimo braku dofinansowania z PISF, jednak, najwyraźniej, nie odniosły spodziewanego sukcesu - mówi Jankowski.

Reklama

Rzecznik PISF podkreśla, że wszystkie projekty zgłoszone przez Alvernia Studios były oceniane przez niezależnych ekspertów, którzy po wnikliwym zapoznaniu się ze scenariuszami uznali, że w ramach ograniczonej puli środków finansowych nie mogą rekomendować dofinansowania projektów "o przeciętnych walorach artystycznych, realizowanych bez udziału lub z niewielkim udziałem polskich twórców".

- Jak uzasadniali, zadaniem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej nie jest w pierwszym rzędzie współfinansowanie zagranicznych produkcji czysto komercyjnych o nie zawsze wysokiej jakości artystycznej - tłumaczy Jankowski.

Jedyny polski film spośród zgłaszanych do PISF-u, czyli "Disco polo" Macieja Bochniaka przy pierwszym podejściu nie uzyskał pozytywnej rekomendacji ekspertów. Drugiego podejścia nie było. - Z doniesień medialnych wiemy, że scenariusz został mocno zmieniony, ale z nowym scenariuszem producent nigdy nie ubiegał się ponownie o dofinansowanie z PISF - mówi Jankowski. Rzecznik instytutu wylicza również, że Alvernia Studios jako usługodawca brał udział w licznych – współfinansowanych przez PISF – projektach innych producentów m.in. „Bogowie” Łukasza Palkowskiego, „Jack Strong” Władysława Pasikowskiego czy „Drogówka” i „Pod Mocnym Aniołem” Wojciecha Smarzowskiego.

- Mamy nadzieję, że problemy Alvernia Studios mają charakter chwilowy, a zapowiadana restrukturyzacja przyniesie dobre rezultaty. Firma jest ważnym i potrzebnym podmiotem na polskim rynku produkcji filmowej - mówi na koniec.

W ultranowoczesnym studiu z siedzibą w kosmicznych kopułach pod Krakowem trwa restrukturyzacja, do tej pory zwolniono kilkadziesiąt osób.