Podobnie jak w "Samotnym mężczyźnie" Tom Ford centralnym tematem opowiadanej historii uczynił żal wynikający z zakończenia miłosnej relacji. O ile jednak swój rewelacyjny debiut amerykański twórca utrzymał w tonacji łagodnej melancholii, o tyle teraz stworzył film gwałtowny i pulsujący gniewem.
W "Zwierzętach nocy" uwagę przykuwa choćby gryząca ironia, z jaką reżyser demaskuje pustkę wypełniającą życie nowojorskiej bohemy. Umiejętne posługiwanie się estetyką ostentacji i przesady sprawia, że film amerykańskiego twórcy można chwilami potraktować jak odrobinę bardziej mainstreamową wariację na temat "Wielkiego piękna" Sorrentina. Analogię tę wzmacnia dodatkowo fakt, że Fordowi, podobnie jak Włochowi, chwilami się zdarza nieoczekiwanie neutralizować sarkazm za sprawą szczerego współczucia.
Choć bohaterów Forda uwiera świadomość przebywania w złotej klatce, ucieczkę z niej uniemożliwia podskórny lęk przed światem zewnętrznym. Na owym strachu ufundowana zostaje choćby – kluczowa dla fabularnej intrygi – powieść, którą główna bohaterka otrzymuje od swojego byłego męża. Znudzona pełnym blichtru życiem Susan reaguje na książkę, utrzymaną w stylistyce efektownego thrillera, w sposób doskonale ambiwalentny. Fikcyjny świat teksańskiej biedoty napawa kobietę niepokojem, ale jednocześnie fascynuje jako siedlisko niedostępnych w jej własnym życiu, silnych emocji.
Nie ma wątpliwości, że zainscenizowanie na ekranie fragmentów powieści sprawiło Fordowi i jego ekipie sporo frajdy. "Zwierzęta nocy", które początkowo odbieramy jak zwyczajny dramat psychologiczny, stopniowo zmieniają się na naszych oczach w pełną swady grę z gatunkowymi kliszami. Podobnie jak w dawnych filmach Davida Lyncha czy Olivera Stone’a u Forda operowanie kiczem i czarnym humorem nie wyklucza jednak autentycznego zaangażowania w perypetie bohaterów.
"Zwierzęta nocy" zyskują najwięcej, gdy staje się jasne, że powieść byłego męża, choć odległa tematycznie, stanowi metaforyczne odniesienie do jego związku z Susan. Reżyser akcentuje wówczas perwersyjną naturę twórczości, której zdarza się wypływać z najbardziej skrytych pragnień i żywić najboleśniejszymi przeżyciami autora. Zaskakujące może się wydać, że Ford – uchodzący na wielu polach za arbitra dobrego smaku – dostrzega podobny potencjał również w sztuce powszechnie uznawanej za niską. Dzięki temu "Zwierzęta nocy" robią wrażenie także jako popis wszechstronności i obietnica dalszych niespodzianek ze strony nietuzinkowego twórcy.
Zwierzęta nocy; USA 2016; reżyseria: Tom Ford; dystrybucja: UIP; czas: 1 godzina 55 minut