Pełnometrażowy debiut Macieja Adamka, chociaż jest filmem niewolnym do wad, nie zasługuje na status "półkownika". Adamek jest przede wszystkim znakomitym dokumentalistą. Jego najlepsze filmy, takie jak "I nie opuszczę cię aż do śmierci", "Życie przed tobą" czy "W drodze", były zapisem czułości reżysera wobec bohaterów, delikatności spojrzenia, ale i wnikliwej obserwacji psychologicznej. Podobne założenia artystycznego dekalogu obowiązują również w "Zdjęciu".

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Adam, nastoletni bohater filmu grany przez Macieja Łagodzińskiego, odnajduje tytułowe zdjęcie, na którym widzi matkę z nieznanym mężczyzną. Mama jest na fotografii w ciąży, a facet obok niej, jak podejrzewa Adam, to prawdziwy ojciec. Bunt bohatera "Zdjęcia" Adamka nie ma nic z werterowskich, gwałtownych porywów, to raczej wysiłek pamięci, która niczego ważnego ani dobrego z obecnego życia nie chce zapamiętać. Liczy się jedynie przeszłość i przyszłość. Obie nieznane, warte wyjaśnienia. Adamek prowadzi swojego bohatera ku drodze do samopoznania, na szlaku której poznaje postaci malownicze lub odpychające, to również historia pierwszej, naiwnej jeszcze miłości.

Reżyser gubi się nieco w poszczególnych wątkach, jako rasowy dokumentalista nie zawsze radzi sobie też z fabularyzacją, kreowaniem zdarzeń filmowych, a jednak pełne niedoskonałości "Zdjęcie" budzi autentyczną, szczerą tęsknotę za filmowymi tytułami, których tematem byłaby inicjacja, młodzieńczy pęd ku dojrzałości. Hłaskowski "pierwszy krok w chmurach" nie zawsze prowadzi do nieba, często jest jedynie drogą ku wielkiemu rozczarowaniu, ale staje się też pieczątką czegoś, co nie zdarzy się w naszym życiu już nigdy później. Dorastając, zapominamy o marzycielstwie.

Zdjęcie | Polska, Węgry 2012 | reżyseria: Maciej Adamek | dystrybucja: Bomba Film | czas: 80 min | w kinach od 11 marca

Media / Piotr Redlinski