Julius Avery ma ambicje, by kręcić kino niezależne, trochę brutalne, nieco przewrotne i nietuzinkowe, ale podobną historię przedstawiano na ekranie już wielokrotnie, z gorszym lub, nawet częściej, lepszym skutkiem. Oto młody i niedoświadczony nastolatek JR (Brenton Thwaites, mimozowaty książę z "Czarownicy"), sierota, dziecko ulicy, trafia do więzienia, gdzie pod ojcowską opiekę bierze go zatwardziały gangster (Ewan McGregor). Za tę protekcję przyjdzie później młodziakowi zapłacić, jednak przestępcze życie szybko go wciąga i zamiast odejść cichaczem po spłaceniu długu, pod przywództwem Brendana JR uczy się nowego fachu.
Oryginalność pomysłu jest więc kwestią mocno dyskusyjną. Raz to Avery próbuje dodać swemu pomysłowi świeżości, budując – jakby nie było dość prostacką – analogię między gangsterskim życiem a grą w szachy, innym razem zahacza o temat relacji Brendana i JR, który, pozbawiony w dzieciństwie męskiego wzorca, idealizuje starszego kolegę, widząc w nim figurę ojcowską. Wszystko to pokazane jest jednak zbyt pobieżnie, a jednocześnie zbyt natrętnie, by widz mógł potraktować to na serio. Najwyraźniej pokazywanie emocji i uczuć nie jest mocną stroną reżysera.
Całą recenzję Sonii Miniewicz czytaj w portalu Stopklatka.pl>>>