Jesteśmy nieumiarkowani zarówno w zachwytach nad mało wymagającym kinem środka (to przykład "Bogów"). Jak i w jadowitej krytyce tytułu konsekwentnie opowiadającego historię w ramach przyjętej konwencji. Kłopot ze "Zbliżeniami" wynika z braku otwartości na korzystanie ze zmiennych kategoryzacji ocen, a przecież inaczej definiuje się widowiskowe kolubryny, inaczej niszowe kino autorskie albo niepozbawiony ambicji melodramat – taki właśnie jak "Zbliżenia".

Reklama

Trzecia fabuła Magdaleny Piekorz to przykład wciąż rzadkiej u nas umiejętności storytellingu. Piekorz potrafi opowiedzieć zwartą historię, czuje filmowy rytm, umiejętnie dozuje napięcie. Pomysł na fabułę, w której psychodrama przenika się z melodramatem, należał do karkołomnych, jednak reżyserka wyszła z tej próby zwycięsko.

"Zbliżenia" to kolejny projekt Magdaleny Piekorz w sprawdzonym artystycznym teamie. Podobnie jak w "Pręgach" i w "Senności" scenariusz nowego filmu napisała wspólnie z pisarzem Wojciechem Kuczokiem. Autorem integralnych, w najlepszym tego słowa znaczeniu ilustracyjnych zdjęć jest Marcin Koszałka, a muzyki – Adrian Konarski. W obsadzie znalazła się również Joanna Orleańska, jedna z ulubionych aktorek Piekorz.

Historia opowiedziana w "Zbliżeniach" jest również do pewnego stopnia komplementarna wobec wcześniejszych dokonań reżyserki. W "Pręgach" Piekorz dotykała piekła dzieciństwa, żeby na tym przykładzie opowiedzieć o gehennie ojcostwa i emocjonalnym wybrakowaniu, w "Senności" przyglądała się onirycznym fantomom zabijającym realne uczucie, w "Zbliżeniach" przeciwstawia sobie profile matki i córki, apodyktycznej matki i oddanej córki. Układ między rodzicem i dzieckiem, również dzięki wiarygodnym rolom Orleańskiej (Marta) i Wiśniewskiej (matka), nie jest patologiczny, to wspaniałe, piękne kobiety, jednak jest to związek zbyt mocny, symbiotyczny, by mogły wytrzymać rozłąkę, przetrwać rozstanie. Matka i córka kochają się, ale także atakują, prowokują do brutalnych zachowań.

Refrenowo Piekorz portretuje losy związku Marty i Jacka (Łukasz Simlat). Młodzi małżonkowie próbują żyć na własny rachunek, ale od przyciągania genów nie ma ucieczki. Miłość, dobra miłość, kończy się dramatem.

Piekorz uważnie rejestruje czułość między córką i matką oraz jej odcienie w relacjach między małżonkami, w "Zbliżeniach" nie ma rodzimego kontekstu społecznego, polskie tło nie ma wielkiego znaczenia. Tego rodzaju historie rozgrywają się przecież zawsze i wszędzie, pod każdą szerokością geograficzną.

Zdecydowanie mniej udały się natomiast estetyczne i scenariuszowe ornamenty, zbyt nachalnie i dosłownie tłumaczące zachowania bohaterów (od z założenia symbolicznej sceny ze śniętymi rybami na nadmorskiej plaży po natrętne, niepotrzebnie podwójnie dopowiedziane zakończenie), jednak pomimo słabości nowego projektu Magdaleny Piekorz jestem przekonany, że "Zbliżenia" znajdą swojego widza, a w trudnej relacji pomiędzy matką i córką odnajdzie się wiele kobiet. Matek i córek.

ZBLIŻENIA | Polska 2014 | reżyseria: Magdalena Piekorz | dystrybucja: Kino Świat | czas: 74 min