Ethan (Mark Duplass) i Sophie (Elisabeth Moss) nie lubią siebie takimi, jakimi się stali przez lata wspólnego małżeństwa. On ma na koncie zdradę, ona pogłębiającą się introwertyczność. Próbują jednak być dalej razem. Problem polega na tym, że nie chcą być ze swoimi aktualnymi wersjami, tylko z tymi, w których przed laty się zakochali.
Ona chce, żeby jego brzuch znów był jędrny, on, żeby ona na powrót serwowała mu jajka na bekonie na śniadanie. Naturalnie, chcieliby też wymazać z pamięci zdradę, ale to nie ona jest tutaj najbardziej istotna. Jest tylko pretekstem do tego, ażeby znów móc się pokłócić. Żeby ona mogła wyrzucić mu fizyczne zaniedbanie, a on jej nieumiejętność komunikowania się. – Musicie ruszyć do przodu, odciąć się od przeszłości, z którą konotujecie zdradę. Inaczej nie uporacie się z tym problemem – radzi im psycholog na terapii dla par.
Ale oni nie chcą słuchać. Wolą żyć wspomnieniami o czasie, kiedy byli naprawdę fajni, jak mówi Sophie. Ale gdzie terapeuta nie może, tam scenarzystów pośle. Oto w filmowym uniwersum dzieje się rzecz niezwykła i bohaterowie rzeczywiście mogą skonfrontować się ze swoimi partnerami w takim wydaniu, w jakim wykreowali ich sobie w głowach.
Pomysłowe, surrealistyczne rozwiązanie wcale nie odrywa filmu od rzeczywistości. Reżysera mniej interesują bowiem fabularne udziwnienia. Jego uwagę znacznie bardziej przyciąga badanie kondycji związku, który portretuje. A na jego temat (a przez to na temat związków w ogóle) ma wiele interesujących spostrzeżeń.
Jego diagnoza jest przedłużeniem zainteresowań amerykańskich indie rom-komów, w których reżyserzy diagnozowali zagubienie współczesnych trzydziestolatków. McDowell idzie im w sukurs, pokazując, że nawet w wieloletnim związku nie przestają czuć się samotni i nie wiedzą, czego chcą od życia. Wolą żyć wyobrażeniami na temat wszystkich. Łącznie ze sobą.
CZWORO DO PARY | USA 2014 | reżyseria: Charlie McDowell | dystrybucja: Forum Film | czas: 91 min