Czołowy twórca czeskiego kina w najnowszym dziele oskarża dobrze sytuowaną czeską klasę mieszczańską o nierozliczone grzechy przeszłości. Pod przykrywką politycznej poprawności, nowo przyjętych zwyczajów i narcystycznych uników kryją się zamiecione pod dywan winy oportunizmu, agresji i okrucieństwa wobec słabszych. "Po ślubie" jest zbiorowym wyzwaniem wobec wszystkich którzy zgrzeszyli, ale nie odpowiedzieli za swoje przewinienia. Trzeba odpokutować, mówi Hřebejk, to nakaz humanisty, nie religijnego kaznodziei. Inaczej wszystko straci sens.
Pytanie reżysera, chociaż zadane w dramatycznym tonie, jest w istocie otwarte. Odpowiedź zależy od nastawienia pojedynczego widza. Czy jako dorośli mamy prawo odpowiadać za przewinienia młodości? Czy zbrodnia sprzed lat nie ulega przedawnieniu? Wreszcie, czy pokuta za przemoc w stosunku do słabszego, innego, wyalienowanego bliźniego jest w ogóle możliwa? "Po ślubie" jest filmem zwodniczym. Hřebejk myli tropy, zwodzi na manowce. Seans rozpoczyna się niczym niezbyt oryginalna komedia romantyczna ze wzorcową, "amerykańską" sceną kościelnego ślubu oraz przysięgi małżeńskiej, szybko dryfuje jednak w stronę kina obyczajowego, dramatu, wreszcie horroru. I w każdej z tych odrębnych sekwencji gatunkowych pozostaje integralną całością.
Aňa Geislerova, największa gwiazda kina naszych sąsiadów, po raz czwarty zagrała u Hřebejka, ponownie z sukcesem. Tereza jest najpełniejszą i najlepiej zagraną bohaterką filmu. Sama, tuszując własny dramat, silną depresję po odejściu pierwszego męża, musi przyjąć gorzką prawdę o przeszłości jej aktualnego wybranka, wydawałoby się ideału. To będzie opowieść o zakłamanej perwersji, zbrodniczych inklinacjach nastolatka, które być może śpią w nim nadal uśpione w opakowaniu człowieka sukcesu: spokojnego, dobrze sytuowanego ojca, syna, rodzica. Trudno przyjąć tę gorzką prawdę, nie sposób z nią żyć.
Akcja filmu rozgrywa się podczas jednej doby: uroczystość weselna, bankiet, noc poślubna oraz poranek. Stały operator reżysera, Martin Štrba, doskonale zapanował nad koherentnym klimatem kolorystycznym i wizualnym, osiągając perfekcję zwłaszcza w kulminacyjnych zbliżeniach towarzyszących rozmowom Terezy i Jana, Radima i Terezy oraz w oderwanym od całości, surrealno-poetyckim finale.
"Po ślubie" można traktować jako dopełnienie swoistej trylogii Jana Hřebejka zapoczątkowanej "Czeskim błędem" (2009) i kontynuowanej w "Niewinności" (2011). W każdym z tych tytułów reżyser, sięgając w przeszłość, odnajdywał w niej wydarzenia, które odbijają się cieniem na teraźniejszości głównych protagonistów. Również w tej perspektywie zamykające trylogię "Po ślubie" wydaje się tytułem najgłębszym i najbardziej wieloznacznym. W istocie bowiem rozliczeniowy ton wybrzmiewający z filmu Hřebejka nie jest niczym innym jak tylko przypomnieniem obecności zła w naszym życiu. Jest wciąż obecne, czai się za rogiem, jesteśmy nim zainfekowani. Dlatego wesele, w kulturowej tradycji najradośniejszy dzień życia, staje się w filmie dniem sądu i rozliczeń. – W szczęściu kiełkuje zawsze ziarno nieszczęścia. To przeczucie końca niszczy je w samym zenicie – pisał w "Grze snów" Strindberg.
Wnikliwy moralista Jan Hřebejk podąża tym tropem. Czas wesela to czas refleksji, przeszłość pracuje na teraźniejszość. Nie uda się wymazać złego życia. Skaza zostaje, jest nie do usunięcia.
PO ŚLUBIE | Czechy, Słowacja 2013 | reżyseria: Jan Hřebejk | dystrybucja: Aurora Films | czas: 92 min