"Przeszłości, która nadejdzie" niezwykle trudno jest mierzyć się z rewelacyjną "Pierwszą klasą". Film z 2011 roku był długo oczekiwanym i pożądanym powiewem świeżości oklepanej już dość komiksowej formuły. Poprzeczka ustawiona była więc nadzwyczaj wysoko.
Najnowsza odsłona przygód X-Menów zaczyna się od prezentacji ponurej, dystopijnej wizji przyszłości, w której toczy się zaciekła walka o przetrwanie. Przez te początkowe, wypełnione akcją sekwencje, Singer ustala szaleńczy rytm pozostałej części filmu. Dodatkowo wprowadzenie elementu podróży w czasie umożliwia mu skorzystanie z całej masy alternatywnych scenariuszy i rozprawienie się z co najmniej kilkoma teoriami spiskowymi (wiadomo już na przykład, kto zabił Kennedy'ego).
Czyni to z dużym wdziękiem, sporą dawką humoru i bez pozbawionego większego sensu demolowania wszystkiego wokół (względnie skromnego uszczerbku doznaje jedynie pewien stadion futbolowy i – niespodzianka! – Biały Dom. Biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania Bryana Singera to rzeczywiście niewiele).
Całą recenzję Magdy Maksimiuk czytaj w portalu Stopklatka.pl>>>