Niebiańska winda wybawia od doczesnych zmartwień tych, którzy bliźniego traktowali z sercem i nie unosili się pychą. Reszta zostaje na ziemskim padole, pośród demonów i innego diabelskiego tatałajstwa. Na liście grzeszników, którym zbawienie nie jest pisane, znalazła się też ekipa pląsająca radośnie na parkiecie u Franco. Rihanna smaży się w piekielnym ogniu, Michael Cera ginie w męczarniach i huczne przyjęcie kończy się wraz ze światem. Paru kumpli pod wodzą Setha Rogena barykaduje się w domu i robią to, co zwykli robić na własnej kanapie w dzień powszechni – odpalają jointa.
Fikcyjne wersje samego Rogena, Jaya Baruchela czy Jonaha Hilla nie różnią się zbytnio od typowych ekranowych wcieleń kojarzonych z tymi aktorami z komedii o bumelantach i utracjuszach. Tak więc, mimo niecodziennej, apokaliptycznej otoczki, "To już jest koniec" gładko dopasowuje się do dotychczasowej filmografii całej obsady i operuje znajomym zestawem żartów. Czy to dobra, czy zła wiadomość, trzeba rozstrzygnąć samemu. Rogenowi – który film reżyserował do spółki z Evanem Goldbergiem – najlepiej wychodzą momenty, kiedy parodiuje konwencję kina apokaliptycznego. Metoda "śmiejemy się z siebie samych" jest bowiem skuteczna jedynie przez pierwsze 20 minut, choć oczywiście błędem byłoby niedocenienie silnie zaakcentowanej w filmie, lecz niestety jednowymiarowej autoironii.
"To już jest koniec" odniósł w Stanach Zjednoczonych niespodziewany sukces i w związku z niemałym zainteresowaniem wprowadzano go do tamtejszych kin dwukrotnie. Rogen i Goldberg coraz śmielej przebąkują o sequelu, lecz trudno będzie im przeskoczyć, no cóż, koniec świata.
TO JUŻ JEST KONIEC | USA 2013 | reżyseria: Evan Goldberg, Seth Rogen | dystrybucja: UIP | czas: 107 min