Gdy Biały Dom zostanie zaatakowany przez terrorystów, to Cale – oraz, co dość osobliwe, jego jedenastoletnia córka – będą jedyną nadzieją na ocalenie prezydenta, kraju, a w konsekwencji całego świata, któremu zagraża nuklearny Armagedon.
Niedawno na ekranach kin gościł bardzo podobny film "Olimp w ogniu". Tam jednak zagrożenie przyszło ze strony Korei Północnej, tu atak został zorganizowany przez prawicowych ekstremistów. Reszta jest pretekstem do spektakularnej demolki, w której Biały Dom zostanie niemal zrównany z ziemią, a prezydencka limuzyna będzie ścigać się wokół Kapitolu z pojazdami opancerzonymi. A wszystko aż topi się w gęstym sosie hurraoptymistycznego patriotyzmu, którego w filmach Rolanda Emmericha nigdy nie brakowało.
I w sumie byłoby to nieznośne widowisko, gdyby nie to, że twórca "Dnia Niepodległości" pokazał niezwykły dystans do opowiadanej historii. Oczywiście, amerykańska flaga musi łopotać na wietrze, ale "Świat w płomieniach" po nudnawym początku zmienia się w komedię sensacyjną utrzymaną w stylistyce produkcji z lat 80. To po części buddy movie (tylko zamiast dwóch gliniarzy mamy czarnego prezydenta i białego ochroniarza), po części przerysowane kino akcji na styku "Commando" i "Szklanej pułapki". Jakby wreszcie – po latach kręcenia niemiłosiernych gniotów – Emmerich zrozumiał, że pokazuje w kinie rzeczy tak niestworzone, że może je uratować tylko humor.
ŚWIAT W PŁOMIENIACH | USA 2013 | reżyseria: Roland Emmerich | dystrybucja: UIP | czas: 131 min