Zaczyna się idyllicznym ujęciem kresowych łąk i rzek. Dwójka młodych, zakochanych nastolatków korzysta jeszcze z ostatnich chwil ciepłego lata. Sielankę przerywa warkot samolotowych silników i huk niemieckich bomb. Właśnie zaczyna się wojna (o czym na wszelki wypadek informuje także pojawiająca się na ekranie data 1.09.1939). Ale dla kresowiaków – zwłaszcza dla rodziny Dolinów, o której opowiada film Janusza Zaorskiego – najgorsze dopiero nadejdzie. Niespełna trzy tygodnie po wybuchu wojny wkracza Armia Czerwona, a oni sami wkrótce zostaną zesłani na Syberię, do Kaluczy w obwodzie irkuckim.
"Syberiada polska", oparta na książce Zbigniewa Domino, to materiał na filmowy epicki fresk. Na przejmującą, głęboką opowieść o losach jednostki rzuconej na bogate historyczne tło. Niestety na ekranie owa historia zmienia się w historyjkę zbudowaną z klisz, nieznośnych schematów, fałszywie brzmiących tonów. Nie taki powinien być hołd składany Sybirakom. I nawet gdy Janusz Zaorski próbuje jakoś przełamać scenariuszowe mielizny, niewiele z tego wynika. Ciągle oglądamy papierowych bohaterów: szlachetnego ojca rodziny (Adam Woronowicz), gotowego poświęcić się dla swojej żony i synów, zdesperowaną matkę (Sonia Bohosiewicz), sprzedającą swoje ciało sowieckim żołnierzom za chleb i lekarstwa dla dzieci, odważnego nauczyciela (Jan Peszek) i jego piękną córkę (Natalia Rybicka), która zakocha się w ukraińskim zesłańcu. Po drugiej stronie Sowieci, przypominający czarne charaktery z taniego komiksu ("Nienawiżu was, Paliaki, bo w 1920 zabiliście mi ojca"). A jeśli już pojawi się jakaś ciekawsza postać – jak Żydówka Cynia (Agnieszka Więdłocha), nieszczęśliwie zakochana w starszym synu głównego bohatera – to po chwili znika z ekranu.
Wszystko utopione zostało rzecz jasna w patriotycznym sosie, nieodzownym w tego rodzaju opowieści, ale w tym przypadku mdłym, sztucznym. Tu nie ma miejsca na żadne wątpliwości i wahania, jest czerń i biel, szlachetność i podłość, ale niczego pośrodku. Została szkolna czytanka. A przecież Janusz Zaorski nie raz udowadniał, że potrafi subtelności charakterów pokazać po mistrzowsku, w "Jeziorze Bodeńskim" czy zwłaszcza wybitnej "Matce królów" nie było tak grubych kresek, tak topornie ciosanych charakterów. Mistrzostwo formy szło w parze z mistrzostwem scenariusza. A w "Syberiadzie polskiej" nawet mistrzowie zawodzą, nawet wielcy aktorzy formatu Woronowicza czy Peszka sprawiają wrażenie znudzonych.
Gdy wychodziliśmy z pokazu prasowego, znajomy krytyk podsumował "Syberiadę...", mówiąc: – Prawdziwa historia, prawdziwi bohaterowie, nieprawdziwy film. Krótko i, niestety, celnie.
SYBERIADA POLSKA | Polska 2012 | reżyseria: Janusz Zaorski | dystrybucja: Kino Świat | czas: 126 min
Komentarze (18)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeWidziało ten film wielu Sybiraków ,mówili - dobrze że jest właśnie taki.
Środki masowego przekazu poinformowały o filmie Janusza Zaorskiego, zrealizowanym na podstawie książki Zbigniewa Domino pt. „Syberiada polska”. Większość sybiraków pomyślała: „Wreszcie po 73 latach nasze społeczeństwo, a zwłaszcza młodzież, doczekało się chwili prawdy”. W internecie zobaczyłem migawki z tego filmu. I cóż tam widzę? Wagon z dużym, niezakratowanym oknem. Dwoje uśmiechniętych dzieci wygląda przez okno. Faktycznie wieziono nas na Syberię wagonami przeznaczonymi dla bydła, okienka były umieszczone wysoko, kilka razy mniejsze i zakratowane. Dzieci były wystraszone, głodne i brudne. Piękne krajobrazy Krasnojarska mogła oglądać ekipa realizująca film. Przebywający tam polscy zesłańcy nie mieli na to ani czasu, ani siły, gdyż głodni i wyczerpani nieludzko ciężką pracą widzieli w lesie jedynie drzewa i pilnujących ich brygadzistów lub enkawudzistów. Na nocleg wlekli się prawie na czworakach. Na próżno pan Dolina szuka lekarstw – wszyscy wiedzieli, że ich w ogóle nie było, żadnych. Film pokazuje czystych ludzi i ogolonych mężczyzn. Mydła nie było, chyba że zrobiliśmy je sami, a ogolić można się było nożem. Gryzły nas wszy, pchły, pluskwy, komary, dokuczała meszka, wchodząc do oczu, uszu i nosa. Chodziliśmy w łachmanach. Mam jeszcze podanie mojej Cioci Antoniny Pasek do dyrektora magazynu buraków, aby wydał jej dwa worki, z których mogłaby uszyć sobie sukienkę, bo nie ma w czym iść do pracy. Nie dostała. Buty wyglądały tak, jak na załączonej fotografii, a nie tak jak na filmie „Syberiada polska”. Dlatego to nie Syberiada, tylko DYWERSJADA. Jak naprawdę na Syberii wyglądały dzieci, widać na załączonej fotografii – szkielety powleczone skórą! Najpierw spuchlizna głodowa, później kościotrupy z kurzą ślepotą i szkorbutem, i wreszcie śmierć głodowa. Wymierały z głodu całe rodziny, np. pięcioosobowa rodzina Opielów, z której chłopcami przyjaźniłem się, Adlerów, Antonowów, Tabaczków, Mrozów… Można zapisać całe strony nazwisk tych, którzy tam na zawsze zostali, setki tysięcy! Setki ciał wrzuconych do wiecznej zmarzliny, gołych. Panowie filmowcy powinni byli pokazać losy choćby jednego cmentarza na terenie byłego ZSRS, a pozostały tam ich setki! Miejscowi na pewno pokazaliby, gdzie chowano zesłańców Polaków. Tam, gdzie był polski cmentarz, teraz jest dyskoteka, market lub inny budynek, aby zatrzeć pamięć polskich sybiraków. To trzeba było pokazać w „Syberiadzie”, bo to PRAWDA. Sceny krajobrazowe i miłosne można umieszczać w innych filmach, a w tym być nie powinny. Pan Domino otrzymywał od ówczesnych władz radzieckich i Związku Patriotów Polskich (ZPP) pomoc. Zapamiętałem jedynie, jak przedstawiciele ZPP zbierali od nas pieniądze na pomnik w Katyniu. Na tym pomniku, rzeczywiście postawionym w miejscu kaźni Polaków przez NKWD, widniał napis (dosłownie, z tymi błędami i rusycyzmami!):
„TU SĄ POGRZEBANI NIEWOLNICY OFICEROWIE WOJSKA POLSKIEGO W STRASZYCH MECZENIACH ZAMORDOWANYCH PRZEZ NIEMIECKO-FASZYSTSKICH OKUPANTOW JESIENIĄ 1941 ROKU”.
Ile tu kłamstwa, podobnie jak w „Syberiadzie polskiej”. Półprawda to gorzej niż kłamstwo! Cóż, po zrzeczeniu się obywatelstwa polskiego i przyjęciu radzieckiego, co uczyniła zaledwie garstka sybiraków, władze radzieckie i ZPP dbały o tych obywateli. Większość jednak została Polakami, nie zrzekła się obywatelstwa polskiego i nie przyjęła paszportu rosyjskiego oraz obywatelstwa radzieckiego, mimo prześladowań, poniżeń i aresztów.
Istnieje wiele wspomnień napisanych przez sybiraków – prawdziwych świadków gehenny Polaków, tych, którzy przeżyli zsyłkę do Kazachstanu i Syberii. Ten film należało oprzeć na ich świadectwach, na prawdzie, a nie na półprawdzie i kłamstwie. Filmem „Syberiada polska” napluto w twarz tysiącom jeszcze żyjących sybiraków. Stalinowski prokurator pułkownik Zbigniew Domino tryumfuje i nadal zbiera nagrody.
Sądzę, że wyśle Pan Prezes odpowiednie pismo do stosownych władz, aby zahamowały zakłamywanie historii Polski. Mam nadzieję, że prezesi Oddziałów Związku Sybiraków wszystkich województw kraju wystosują pisma w sprawie tego kłamliwego filmu do ministrów kultury, oświaty, szkolnictwa wyższego, wreszcie do prasy, radia i telewizji. Jeżeli nie będzie reakcji – okaże się, w jakim państwie nadal żyjemy.
Z poważaniem
Tadeusz Chwiedź Prezes Zarządu Głównego Związku Sybiraków ul. Mazowiecka 12 00-048 Warszawa
Tadeusz Kaźmierczak sybirak z 20-letnim stażem (1939-1959) pobytu w ZSRS
Obsada doskonała, muzyka chwytająca za serce, wiedza historyczna nie ,, rozjeżdża" się. Warty obejrzenia.
Popatrzcie jak to robią Amerykanie w Holiwood ...opanowanym przez Żydów, panowie antysemici.
Uważam, że jest to dobry film. Inteligentny widz, posiadający wiedzę historyczną i dokumentalną na ten temat może skonfrontować fabułę z własnymi odczuciami, by się upewnić, że w całym tym DRAMACIE uczestniczyły różne jednostki ludzkie, różne charaktery. Każda z tych osób, postaci przeżywała na swój własny sposób osobisty dramat. Trudny temat potraktowany bez patosu i niejednoznacznie. Tak jak różne i niejednoznaczne były losy
Polskich SYBIRAKÓW na nieludzkiej ziemi. Wyszłam z filmu niezdruzgotana psychicznie, ale pełna współczucia i zrozumienia dla trudnych losów ludzi tamtych czasów.
Film nie odsądza nikogo od czci i wiary, ocenę pozostawia sumieniu widza.
Warto obejrzeć.
Ponieważ film jest o cierpieniach Polaków i pokazuje sprawy jednoznacznie, bez obłudnego zawijania w bawełnę, dlatego będzie zbierał same negatywne oceny od antypolskiego lobby miejscowych renegatów i zaprzańców