Nie ma zresztą sensu porównywać "Spider-Mana" Raimiego z nową produkcją. Pod wieloma względami są bliźniaczo podobne, bo tak nakazuje komiksowy kanon: Peter Parker (wdzięcznie zagrany przez Andrew Garfielda) robi więc świetne zdjęcia i ma problemy z dziewczynami. Wychowujący go wujek Ben musi zginąć w ulicznym napadzie, by chłopak – doskonale bawiący się swoimi nowo nabytymi mocami – zmienił się z beztroskiego uczniaka w odpowiedzialnego bohatera, zakochał się w adorującej go Gwen Stacy (Emma Stone), wreszcie stanął do pierwszego pojedynku. Tym razem zło reprezentuje okrutny Lizard, człowiekojaszczur, efekt nieudanego eksperymentu transgenicznego, którego ofiarą padł mentor Petera i – co ważne – przyjaciel jego zmarłych rodziców, dr Curt Connors (Rhys Ifans).
Webb w wywiadach podkreślał, że interesuje go psychika głównego bohatera nie jako Spider-Mana, ale jako Petera Parkera – opuszczonego przez rodziców, zbuntowanego przeciwko światu, szukającego swojego miejsca. Garfieldowi udało się zamiary reżysera urzeczywistnić: jego Spider-Man jest przede wszystkim zagubionym nastolatkiem, bohaterem staje się dopiero później. I cały film jest podobnie skonstruowany: choć efektowny i dynamiczny, początkowo przypomina raczej kameralny komediodramat niż hollywoodzkie kino superbohaterskie. Do tego stopnia, że wybuchowy finał wręcz wydaje się do niego doklejony na siłę. Ale Webb, także dzięki współpracy ze znakomitymi aktorami (pojawiają się tu jeszcze Martin Sheen, Sally Field i Denis Leary), nad tym materiałem zapanował. Stworzył doskonałą rozrywkę nie tylko dla fanów komiksowego oryginału, lecz także dla wszystkich, którzy szukają w kinie rozrywki bezpretensjonalnej, ale niepozbawionej inteligencji, wdzięku i humoru.
NIESAMOWITY SPIDER-MAN | USA 2012 | reżyseria: Marc Webb | dystrybucja: UIP | czas: 136 min