"Lady" to opowieść o Aung San Suu Kyi, legendarnej birmańskiej opozycjonistce, laureatce Pokojowej Nagrody Nobla, od ponad dwudziestu lat walczącej o demokrację w Birmie. Historia, którą przypominać trzeba cały czas – co do tego nie ma wątpliwości.

Reklama

Luc Besson, świadomy, że do zachodniej publiczności nie trafi film czysto polityczny, opowiada o Suu Kiy w stylistyce klasycznego melodramatu. Często patrzymy na bohaterkę oczami jej męża, brytyjskiego naukowca i pisarza Michaela Arisa. Ale nie tylko on patrzy na Aung San Suu Kyi jak na świecką świętą – Besson najwyraźniej to zdanie podziela. Poniekąd słusznie, ale film przez to sporo traci, stając się wygładzoną laurką na cześć, zmieniając odważną, absolutnie godną podziwu kobietę w polityczny plakat. Coś w sam raz na uspokojenie sumienia publiczności, która może oburzyć się na bestialstwo rządzącej Birmą wojskowej junty, ale nie musi się już zastanawiać nad tym, że sami Birmańczycy obejrzeć filmu Bessona nie mogą.

"Lady" jest mimo wszystko filmem słusznym, szlachetnym, na szczęście także solidnie zrealizowanym. Francuski reżyser może zawsze liczyć na swoich stałych współpracowników, operatora Thierry'ego Arbogasta i kompozytora Erica Serrę. Bronią się także aktorzy – Michelle Yeoh i David Thewlis nadają tej opowieści ludzki wymiar. "Lady" jest najlepszym filmem Bessona od blisko dwudziestu lat. Jednak do klasy "Wielkiego błękitu", "Nikity" czy "Leona zawodowca" wciąż daleko.

LADY | Francja, Wielka Brytania 2011 | reżyseria: Luc Besson | dystrybucja: Monolith | czas: 135 min