Reżyserka Nicole Kassell idzie jednak o krok dalej niż twórcy zdradzający uniwersalne recepty na szczęśliwy związek bądź satysfakcjonujące rodzicielstwo. Eksploatująca motyw śmiertelnej choroby bohaterki "Odrobina nieba" stanowi prekursorski w swym cynizmie poradnik umierania w stylu glamour.

Reklama

Kassell pokazuje walkę z rakiem tak, jakby opisywała ulubioną rozrywkę klasy średniej. Główna bohaterka o imieniu Marley (Kate Hudson) ani na chwilę nie traci zuchwałości charakterystycznej dla rozpieszczonej przez konsumpcję kobiety sukcesu. Pieniądze przeznaczone na leczenie bez zastanowienia wydaje na markowe ciuchy, a swoją chorobę traktuje jak afrodyzjak, dzięki któremu wpycha się do łóżka leczącego ją specjalisty (Gael Garcia Bernal). Niedorzeczna postawa bohaterki zyskałaby jakikolwiek sens, gdyby posłużyła przynajmniej do zburzenia gatunkowych schematów. Pozornie zbuntowany film Kassel ostatecznie akceptuje jednak całą ostentacyjną ckliwość wpisaną w konwencję love story. Pod tym względem "Odrobinę nieba" ogląda się jak nieświadomą parodię nominowanego do tegorocznych Złotych Globów "Pół na pół". Znakomity film Jonathana Levine'a w idealnych proporcjach łączył odwagę dowcipu dotyczącego śmiertelnej choroby bohatera z subtelnością wprowadzonego kuchennymi drzwiami wątku romansowego. W "Odrobinie nieba" nie sposób znaleźć ani jednego, ani drugiego.

Odrobina nieba | USA 2011 | reżyseria: Nicole Kassell | dystrybucja: Kino Świat | czas: 106 min