O ile powstałe w ciągu ponad trzydziestu lat od premiery pierwszej części cyklu spin-offy, książki, komiksy czy gry komputerowe znajdujące się poza główną serią filmową rozbudowują pełnoprawne, popkulturowe uniwersum, tak ponowne wprowadzenie do kin wszystkich sześciu odsłon "Gwiezdnych wojen", tyle że w trójwymiarze, przypomina łabędzi śpiew giganta. Albo szeroko zakrojoną akcję promocyjną, której narzędziem mają być właśnie te pełnometrażowe spoty reklamowe – dzięki nim ponownie uda się sprzedać setki tysięcy plastikowych gadżetów.

Reklama

Inaczej niż w 1997 roku, kiedy Lucas zaprezentował w kinach odświeżone wersje pierwszej trylogii z pododawanymi i pozmienianymi scenami, teraz na duży ekran trafiają dokładnie te same produkty, które kilkanaście lat temu zarobiły miliony. Wątpliwe jest jednak, że uda się ten sukces powtórzyć, wszak dzisiaj widzowie już wiedzą, że "Mroczne widmo" to niestety film słaby, nieudolny, a i efekty specjalne, wtedy stanowiące o, bądź co bądź niebagatelnej wizualnej wartości obrazu, straciły już sporo z dawnej atrakcyjności. Szczęśliwie dalsze odsłony serii są o klasę lepsze, lecz jeśli chcemy się do nich zabrać, trzeba zagryźć zęby i przebrnąć przez pierwszą część "Gwiezdnych wojen", pocieszając się, że im dalej, tym lepiej.

Gwiezdne wojny: Część I – Mroczne widmo | USA 1999 | reżyseria: George Lucas | dystrybucja: Imperial-Cinepix | czas: 136 min