"Incepcja" oszałamia. Realizacyjny rozmach, kapitalna obsada, fantastycznie wykorzystane efekty specjalne – to wszystko sprawia, że na najnowszy film Nolana łatwo się nabrać. Szkoda tylko, że za perfekcyjną realizacją kryje się intelektualna wydmuszka. I nie przeszkadzałoby mi to ani trochę, gdyby reżyser i wtórujący mu zastęp krytyków nie próbowali przekonać widzów, że oto stają twarzą w twarz z produkcją na miarę książek Jorge Luisa Borgesa.
Incepcja to metoda zaszczepienia w ludzkiej świadomości jakiejś idei. Dzięki temu można wpływać na czyjeś decyzje i przekonania. Dowodzona przez Dominica Cobba (Leonardo DiCaprio) ekipa specjalistów od włamywania się do cudzych snów to jedyni kandydaci do przeprowadzenia incepcji. Ich celem jest Robert Fischer (Cillian Murphy), syn zmarłego biznesmena. Na zlecenie szefa konkurencyjnej firmy Cobb musi przekonać go do osłabienia imperium ojca. Cała operacja nie przebiega jednak gładko i aby uratować sytuację, Cobb przechodzi w kolejne warstwy snów. A im głębiej, tym bliżej limbo – ostatecznej, pochłaniającej świadomość warstwy marzeń sennych.
Skomplikowana to układanka, ale i z tym problemem Nolan sobie poradził. Do ekipy Cobba dołącza więc Ariadne (śliczna Ellen Page), która ma być architektem snów, ale jako niezbyt zaznajomiona z tematem co chwilę prosi o wyjaśnienia. Przydadzą się również widzom. I niby wszystkie elementy do siebie pasują, ale to całość wciąż mętna, zbytnio wykoncypowana, jak na thriller dziwnie pozbawiona większych emocji. Trzeba lepszej ekipy incepcjonistów, by przekonać mnie, że to arcydzieło.
Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby "Incepcja" stała się głównym beneficjentem rozdania Oscarów. To film idealnie skrojony pod potrzeby Akademii: wielkie widowisko z przesłaniem. Oscary w kategoriach technicznych ma zresztą zapewnione. Pod względem realizacyjnym to film perfekcyjny, piękny, a niektóre sceny – jak bójka w hotelowym korytarzu pozbawionym grawitacji czy spacer po wyśnionym Paryżu, załamującym rzeczywistość niczym grafiki Eschera – można oglądać do znudzenia. Na nominację może też liczyć pewnie Nolan, zarówno jako reżyser, jak i scenarzysta. Nie zaskoczy mnie też nominacja dla DiCaprio, choć tę pewnie dostanie za "Wyspę tajemnic" Martina Scorsese – obie role są zresztą pod wieloma względami bliźniaczo do siebie podobne.
Wszystkie te zarzuty nie zmienią faktu, że przyszłość kina popularnego należy do takich reżyserów jak Nolan. Brytyjczyk filmową rzeczywistość kształtuje wedle własnych potrzeb i oczekiwań. Potrafi w zagubione w schematach gatunki tchnąć nowe życie. Wystarczy przypomnieć sobie „Memento", by uwierzyć, że można jeszcze nakręcić oryginalny thriller. I nawet jeśli "Incepcja" jest jego potknięciem, i tak odsadza konkurencję o kilka długości.
INCEPCJA | USA 2010 | reżyseria: Christopher Nolan | dystrybucja: Galapagos | klapsy 4